środa, 11 kwietnia 2012

Przymioty modlitwy Chrystusa (4)

4. Chrystus modlił się z poddaniem się świętej woli Bożej. „Ojcze mój, jeśli może to być, niech odejdzie ode mnie ten kielich; wszelakoż nie jako ja chcę, ale jako Ty” (Mt. 26, 39).

Pomyślmy tylko, jakie męczarnie i boleści zawierał ten kielich, który miał Zbawiciel wychylić. Okażmy więc w naszym o wiele mniejszym cierpieniu większą cierpliwość i większe poddanie się woli Bożej.
Pełna nauka dla nas jest wreszcie trzykrotna modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, gdy rozważamy jej owoce.


(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 45)

wtorek, 10 kwietnia 2012

Przymioty modlitwy Chrystusa (3)

3. Chrystus modlił się wytrwale. Modlił się Chrystus tak żarliwie, a niebo pozostawało głuche. Mimo to modlił się po raz drugi i trzeci. I powtarza w dodatku tę samą modlitwę – jak zaznacza ewangelista.

I my musimy się modlić z taką samą wytrwałością. Nie możemy na modlitwie ulec znużeniu, ponieważ i Bóg nie nuży się wysłuchiwaniem naszych próśb.
O jakżeż wielkie musiały być duchowe cierpienia Zbawiciela! Tak często, z namiętnym pożądaniem tęsknił za tym kielichem cierpień. A teraz, gdy mu go podają, kilkakrotnie prosi o oddalenie go.


(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 44-45)

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Przymioty modlitwy Chrystusa (2)

2. Chrystus modlił się z dziecięcą ufnością. „Ojcze, Abba, mój Ojcze!” Mimo, że go Bóg nawiedza tak straszliwym cierpieniem, nazywa go swoim Ojcem.

O jakżeż to inaczej bywa u nas! Gdy Bóg zsyła na nas cierpienie, jako karę za nasze grzechy albo jako sposobność do odpokutowania grzechów i zebrania zasług na niebo, - jak nam wtedy ciężko, jak trudno wymówić naszym ustom słowo: Ojcze. Gotowi jesteśmy uważać Boga już nie za naszego Ojca, ale za jakiegoś tyrana. A przecież Bóg nie przestaje być naszym Ojcem nawet wtedy gdy nas karze, i nie przestaje nas czule kochać, gdy nas nawiedza cierpieniem. I wtedy również dobroć Jego jest bezgraniczna. Dlaczego więc i ufność nasza nie miałaby być bezgraniczna?

(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 44)

niedziela, 8 kwietnia 2012

Przymioty modlitwy Chrystusa (1)

Modlitwa Zbawiciela ujawnia nam pocieszającą prawdę, że możemy prosić o odwrócenie doczesnych cierpień. Żeby jednak taka modlitwa nasza mogła sobie rościć prawo do wysłuchania, musi zawierać w sobie przymioty modlitwy Chrystusowej.

1.Chrystus modlił się z wielkim zewnętrznym szacunkiem. „Upadł na kolana i padł na oblicze swoje”. Oczywiście muszą tu zamilknąć ci wszyscy, którzy tak szybko i złośliwie krytykują zewnętrzne objawy wewnętrznego nabożeństwa. Jeżeliby kiedykolwiek jakiś człowiek mógł uważać za zwolnionego od tych zewnętrznych oznak czci, - to byłby nim tylko Bóg – Człowiek. Jego ciało wyniesione było do nieskończonej godności, dzięki wewnętrznemu zjednoczeniu osobowemu z drugą osobą Bóstwa. Jeżeli pomimo tego Najświętsze Ciało leżało w prochu podczas modlitwy, jeżeli nawet Zbawiciel nie śmiał podnieść do nieba swego oblicza, - to czyż jakikolwiek zewnętrzny szacunek mógłby uwłaszczać ciału grzesznika? Grzesznika, który nie cudzymi, ale własnymi grzechami obarczony, staje przed Bogiem na modlitwie!

Gdy się zatem modlimy, cześć wewnętrzna musi się na zewnątrz okazać. O tym uczy nas modlący się Zbawiciel.
Czy nie jest to dziwne, że są chrześcijanie, którzy się wstydzą zgiąć kolana przed swym Bogiem, - którzy sądzą, że uwłacza nieco ich osobistej godności, kiedy uklękną przed swym Sędzią?
A już ci, którzy swym swobodnym, lekkomyślnym zachowaniem się w świątyni Pańskiej dają innym zgorszenie, - to są chyba jedynie bezmyślne, puste głowy albo moralnie podupadłe jednostki. Są to pyszne duchy albo niewolnicy względów ludzkich.
Dlatego w największym skupieniu ducha zabierajmy się do modlitwy. Uświadamiajmy sobie, kim jesteśmy my – a kim Ten, z którym mamy mówić.


(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 43-44)

piątek, 6 kwietnia 2012

Okoliczności modlitwy w Ogrójcu (3)

3. Chrystus modlił się, mimo że jego wrogowie zbierali się, aby Go pojmać wspólnymi siłami i wydać na śmierć haniebną. Ta okoliczność wskazuje nam na broń, jakiej mamy używać, gdy moce ciemności tego świata prześladować będą samego Chrystusa, już to w oblubienicy jego Kościele katolickim, bądź też w nas, braciach jego i jego członkach. A nie inna to broń, jak tylko broń modlitwy.

***
Skoro Piotr niedługo potem wymierzył cios mieczem, otrzymał od Chrystusa upomnienie i nakaz schowania miecza do pochwy. Tylko z modlitwą i cierpliwym znoszeniem wszelkich przykrości mamy iść na spotkanie naszych wrogów.

Ten przykład i tę naukę Mistrza zrozumieli pierwsi chrześcijanie. Toteż gdy pierwszego papieża zakuto w kajdany spotykamy ich na wspólnej modlitwie. Ona musiała wywalczyć uwolnienie z więzienia pierwszego namiestnika Chrystusa, św. Piotra – jak opisują Dzieje Apostolskie.

Tak było zawsze, poprzez wszystkie późniejsze wieki aż do naszych czasów, ilekroć w Kościele świętym powtarzała się tragedia Ogrójca.
A więc i my, w tych ciężkich czasach, chwytajmy z całą ufnością za broń – za modlitwę. Uwolnienia naszej świętej Matki oczekujemy ufnie od Tego, które wedle swej Woli rządzi sercami władców, który ma też nazbyt wiele siły, by każdą zbrodnię unicestwić i zgnieść jak gliniany czerep.
Pouczająca jest trzykrotna modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, gdy rozważamy jej okoliczności. Ale nie mniej pouczająca jest, skoro dokładnie wnikniemy w jej właściwości.

(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 42-43)

środa, 4 kwietnia 2012

Okoliczności modlitwy w Ogrójcu (2)

2. Chrystus modlił się, mimo że przyjaciele jego spali. Może się zdarzyć, że w cierpieniu zawiodą nas wszyscy ludzie. Jeżeli nie zdarzy się to za życia, może się zdarzyć w każdym bądź razie po śmierci. W zupełnym osamotnieniu będziemy musieli stanąć na sądzie Bożym. Wtedy nie pozostanie nam nic innego, jak modlić się i powiedzieć sobie: „Wspomożenie nasze w imieniu Pana” (Ps. 123, 8).

***
Chrystus modlił się mimo to, że jego przyjaciele spali. Musimy się zatem modlić, chociażbyśmy się znajdować wśród śpiących, to znaczy, chociaż byśmy mieli do czynienia z oziębłymi i gnuśnymi chrześcijanami. A to dlatego, żeby z jednej strony nie zarazić ich złym przykładem – a z drugiej, żeby krzykiem naszej modlitwy obudzić śpiących z ich niebezpiecznej gnuśności.
Często jednak członek rodziny, umiejący się dobrze modlić, staje się największym błogosławieństwem dla wszystkich pozostałych.

Jeżeli jednak muszą się modlić ci, którzy przebywają wśród śpiących, to o ileż więcej ci, którzy żyją wśród umarłych, to jest wśród grzeszników; a więc ci, którzy dnie całe muszą spędzać z ludźmi o sercu pełnym złości, a języku miotającym nieczystość.

(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 41-42)

wtorek, 3 kwietnia 2012

Okoliczności modlitwy w Ogrójcu (1)

1.Chrystus modlił się w czasie największego smutku. A więc w stanie duszy, w którym tysiące innych ludzi powiedziałoby: „Nie mogę się modlić”. W trosce, w zgryzocie, w zmartwieniu i innych jeszcze duchowych cierpieniach zaniedbujemy modlitwę. I w tym tkwi właśnie największa nasza niedola. Często nawet opuszczamy modlitwę dlatego, że jesteśmy nieco nieusposobieni lub w złym humorze.

A przecież jeżeli kiedy, to w czasie cierpienia potrzeba nam się modlić, bo przebiegłość wroga w tych właśnie godzinach wystawia nas najwięcej na pokusy. A oprócz tego nasze naturalne siły do oparcia się pokusom są podówczas najsłabsze. Jeżeli więc w takich chwilach nie szukamy pomocy nieba w żarliwej modlitwie, łatwo ulegamy pokusie.

Żalą się ludzie w cierpieniu na Opatrzność Bożą, zaczynają kląć i bluźnić Bogu. Jedni zatapiają swe troski w kieliszku, inni szukają ukojenia w nieczystych uciechach ciała. A czy mało i takich co w małoduszności i zwątpieniu starają się samobójstwem położyć kres swemu politowania godnemu istnieniu?

Naśladujmy więc wzór Boskiego Zbawiciela. W śmiertelnej trwodze i smutku, trzykrotnie prosił Ojca o oddalenie kielicha, modlił się. Powiedzmy sobie: „Mógł się Chrystus modlić w swych duchowych cierpieniach – możemy i my”.

(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 41)

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu

Po przybyciu do Getsemani rzekł Boski Zbawiciel uczniom swoim: „Siedźcie tu, a ja pójdę tam i będę się modlił”. Tylko Piotra i dwóch synów Zebedeuszowych wziął ze sobą.
Wtedy począł się smucić i tęsknić sobie, i rzekł: „Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu, a czuwajcie ze mną”.
Odszedł nieco dalej, padł na oblicze i modlił się: „Ojcze mój, jeśli może to być, niech odejdzie ode mnie ten kielich; wszakże nie jak ja chcę, ale jako Ty”.
Następnie przyszedł do uczniów, zastał ich śpiących i powiedział Piotrowi: „Tak to nie mogliście jednej godziny czuwać ze mną? Czuwajcie a módlcie się, abyście nie weszli w pokusę: duch wprawdzie ochoczy, ale ciało mdłe”.
Znowu oddalił się i modlił się: „Ojcze mój, jeśli nie może ten kielich odejść, ale mam go wypić, niech się dzieje Wola Twoja”. A gdy powrócił, zastał ich znowu śpiących. Oczy bowiem ich były obciążone.
Już ich tak zostawił. Jeszcze raz odszedł i po raz trzeci powtarzał tę samą modlitwę. Potem powrócił do uczniów swoich i powiedział: „Już spijcie i odpoczywajcie; oto zbliża się godzina, a Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, pójdźmy! Oto się przybliży ten, który mnie wyda” (Mt. 26, 36-46).

Przyglądnijmy się dzisiaj modlącemu się Zbawicielowi. Zapewne, żadna nowość, że się Chrystus modlił. Z ewangelii wiemy, że się modlił ciągle, podczas całego swojego życia. Ale przez modlitwę swoją w domku nazaretańskim i w publicznym swoim życiu, chciał nas pouczyć, w jaki sposób mamy uświęcić modlitwą i naszą młodość i nasze życie stanowe. Natomiast przez modlitwę swoją w Ogrójcu chciał dać wzór na chwilę cierpień i na godzinę śmierci.
Istotnie. Aż nazbyt pouczająca jest trzykrotna modlitwa Zbawiciela w Ogrodzie Oliwnym. Pouczająca, skoro wnikniemy w okoliczności, właściwości i owoce tej modlitwy.

(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 40-41)

niedziela, 1 kwietnia 2012

Powody, dla których Chrystus podjął cierpienie konania (5)

„Nigdzie – mówi św. Ambroży (Exp. Evang. Sec. Luc. 1, 10, n. 56. ML. 15, 1818 A) – nie zadziwia mnie więcej miłość i majestat Jezusa, jak w tym smutku i w tej trwodze. Nie zadowolił się przyjęciem na siebie mojej natury. Wziął na siebie również i moje uczucia, i moje odczucia. Ten, który nie miał żadnego powodu do smutku, chciał zakosztować mojego smutku”.
Tak, tak jest w rzeczywistości. Zbawiciel podejmując swe cierpienia duszy, myślał także i o nas. Przewidział wszystkie niezliczone cierpienia wewnętrzne, które musimy znosić, a są one największe i najboleśniejsze.

Oto matka trapiąca się, że jej dzieci są złe i nieposłuszne. Oto ojciec, który nie wie, jak zdobyć dla swojej rodziny chleb. Oto chory, zupełnie złamany swym cierpieniem. Oto nieszczęśliwiec, któremu oszczerstwo wydarło dobrą sławę. Oto młodzieniec lub dziewica bliscy załamania się, z powodu ciągłych, nie kończących się pokus. Pocieszcie się wy, udręczone dusze! Patrzcie na strapionego śmiertelnie Zbawiciela. Pamiętajcie, że krwawym potem wysłużył wam łaskę, żebyście i wy znosiły swe cierpienia duchowe z cierpliwością i zasługą.

Jak lekko zrobiło się na sercu pewnemu wielkiemu grzesznikowi, gdy przerażony mnóstwem swoich grzechów i dręczony wyrzutami sumienia, zatopił się duchowo w sercu Boga, tak okrutnie strwożonym i zbolałym przez te właśnie grzechy, i swoją zasłużoną, wewnętrzną męczarnie połączył z mękami Zbawiciela, i ofiarował je Bogu w duchu pokuty.. Nawet temu wielkiemu grzesznikowi, bliskiemu rozpaczy, zajaśniała jutrzenka nadziei. To był pierwszy krok do jego nawrócenia. A więc odwagi i ufności na wszelki smutek tego życia!

Jeśli chcemy tak jak święci z widoku konającego Zbawiciela zaczerpnąć siły i wzmocnienia przy naszym konaniu, to musimy w dniach zdrowia rozważać bardzo często i nabożnie śmiertelną trwogę Chrystusa i nosić jego boleści głęboko wyryte w sercu. Inaczej w obliczu śmierci będziemy o wszystkim innym myśleć, tylko nie o naszym wzorze.

Niechżesz więc głównym owocem tego rozmyślania będzie to zdecydowane, silne postanowienie, że przy pomocy łaski Bożej często i pilnie będziemy rozważać śmiertelną trwogę Jezusa Chrystusa. A szczególnie w Wielkim Poście i piątki całego roku. Będzie również wielce korzystne, gdy kto ma do tego sposobność, zapisać się do tak zwanego Bractwa Dobrej Śmierci, uczęszczając na zebrania i uczestniczyć w pobożnych nabożeństwach oraz praktykach, lub do Straży honorowej i odprawiać Godzinę Święta, przynajmniej w czwartek przed pierwszym piątkiem miesiąca.

Pokornie i z ufnością módlmy się w każdy dzień: Panie, Jezu Chryste, oczyść mnie, Obmyj moją duszę Twą Krwią tak obficie przelaną. Przez Twe bolesne konanie wzmocnij również i mnie kiedyś w mym konaniu. A przez Twoją gorzką śmierć, użycz mi szczęśliwiej śmierci. O Matko Boleściwa, Maryjo, módl się za mną. Amen.


(Śladami Męki Pana, Bliższe okoliczności duchowych cierpień Chrystusa, s. 38-39)