niedziela, 1 kwietnia 2012

Powody, dla których Chrystus podjął cierpienie konania (5)

„Nigdzie – mówi św. Ambroży (Exp. Evang. Sec. Luc. 1, 10, n. 56. ML. 15, 1818 A) – nie zadziwia mnie więcej miłość i majestat Jezusa, jak w tym smutku i w tej trwodze. Nie zadowolił się przyjęciem na siebie mojej natury. Wziął na siebie również i moje uczucia, i moje odczucia. Ten, który nie miał żadnego powodu do smutku, chciał zakosztować mojego smutku”.
Tak, tak jest w rzeczywistości. Zbawiciel podejmując swe cierpienia duszy, myślał także i o nas. Przewidział wszystkie niezliczone cierpienia wewnętrzne, które musimy znosić, a są one największe i najboleśniejsze.

Oto matka trapiąca się, że jej dzieci są złe i nieposłuszne. Oto ojciec, który nie wie, jak zdobyć dla swojej rodziny chleb. Oto chory, zupełnie złamany swym cierpieniem. Oto nieszczęśliwiec, któremu oszczerstwo wydarło dobrą sławę. Oto młodzieniec lub dziewica bliscy załamania się, z powodu ciągłych, nie kończących się pokus. Pocieszcie się wy, udręczone dusze! Patrzcie na strapionego śmiertelnie Zbawiciela. Pamiętajcie, że krwawym potem wysłużył wam łaskę, żebyście i wy znosiły swe cierpienia duchowe z cierpliwością i zasługą.

Jak lekko zrobiło się na sercu pewnemu wielkiemu grzesznikowi, gdy przerażony mnóstwem swoich grzechów i dręczony wyrzutami sumienia, zatopił się duchowo w sercu Boga, tak okrutnie strwożonym i zbolałym przez te właśnie grzechy, i swoją zasłużoną, wewnętrzną męczarnie połączył z mękami Zbawiciela, i ofiarował je Bogu w duchu pokuty.. Nawet temu wielkiemu grzesznikowi, bliskiemu rozpaczy, zajaśniała jutrzenka nadziei. To był pierwszy krok do jego nawrócenia. A więc odwagi i ufności na wszelki smutek tego życia!

Jeśli chcemy tak jak święci z widoku konającego Zbawiciela zaczerpnąć siły i wzmocnienia przy naszym konaniu, to musimy w dniach zdrowia rozważać bardzo często i nabożnie śmiertelną trwogę Chrystusa i nosić jego boleści głęboko wyryte w sercu. Inaczej w obliczu śmierci będziemy o wszystkim innym myśleć, tylko nie o naszym wzorze.

Niechżesz więc głównym owocem tego rozmyślania będzie to zdecydowane, silne postanowienie, że przy pomocy łaski Bożej często i pilnie będziemy rozważać śmiertelną trwogę Jezusa Chrystusa. A szczególnie w Wielkim Poście i piątki całego roku. Będzie również wielce korzystne, gdy kto ma do tego sposobność, zapisać się do tak zwanego Bractwa Dobrej Śmierci, uczęszczając na zebrania i uczestniczyć w pobożnych nabożeństwach oraz praktykach, lub do Straży honorowej i odprawiać Godzinę Święta, przynajmniej w czwartek przed pierwszym piątkiem miesiąca.

Pokornie i z ufnością módlmy się w każdy dzień: Panie, Jezu Chryste, oczyść mnie, Obmyj moją duszę Twą Krwią tak obficie przelaną. Przez Twe bolesne konanie wzmocnij również i mnie kiedyś w mym konaniu. A przez Twoją gorzką śmierć, użycz mi szczęśliwiej śmierci. O Matko Boleściwa, Maryjo, módl się za mną. Amen.


(Śladami Męki Pana, Bliższe okoliczności duchowych cierpień Chrystusa, s. 38-39)

Brak komentarzy: