wtorek, 29 maja 2012

Owoce modlitwy Jezusa (2)

Na czym polegało pokrzepienie Chrystusa przez anioła? Anioł pokazał Zbawicielowi kielich cierpienia w jakimś pomyślniejszym, lepszym świetle. Dzięki temu okazał się on możliwy do przyjęcia, a nawet pożądania godny. Przypomniał Anioł Zbawicielowi jego własne słowa: „Mój pokarm jest, żebym czynił wolę tego, który mnie posłał, abym wykonał sprawę jego” (Jan 3, 34).

Następnie pokazał mu chwałę krzyża św. , - ile nieskończenie więcej czci i uwielbienie Ojca niebieskiego wypłynie z krzyża Chrystusa, aniżeli z uwielbienia wszystkich stworzeń.

Przeprowadził potem przed wzrokiem jego ducha te miliony ludzi, które zaginęły by bez ratunku, gdyby spełniła się uporczywa prośba Chrystusa o odwrócenie kielicha, i te miliony dusz, oczekujących w otchłani zbawienia.

Przedstawił dalej Zbawicielowi jego mękę, jako źródło jego własnej chwały; jak to przez całą wieczność płynąć będą do niego dzięki za nią – do niego, jako Zbawcy i Odkupiciela świata przez mękę.

Przedtem drżał i trząsł się Zbawiciel na widok nadchodzącej męki, tak, że pot krwawy wytrysnął wszystkimi porami Jego ciała. Teraz opanował już tę śmiertelną trwogę. Przedtem modlił się o oddalenie kielicha, chociaż z poddaniem się. Teraz modli się tylko o jedno, żeby spełniła się na nim wola Boża. Przedtem przerywał swoją modlitwę znowu do niej powracał. Teraz modli się bezustannie, dusza jego jest zupełnie pogrążona w Bogu. Przedtem u uczniów szukał pociechy w swym smutku. Teraz mówi do nich: „Wstańcie, pójdźmy”. I spieszy bohatersko na spotkanie wroga.


(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 46)

poniedziałek, 28 maja 2012

Owoce modlitwy Jezusa (1)

1. Chrystus otrzymuje pokrzepienie. „I ukazał mu się Anioł z nieba, posilając go” (Łk. 22, 43). Według niektórych egzegetów aniołem tym był św. Gabriel. Według innych, św. Michał. Pierwszy – to anioł wcielenia, drugi – to zwycięzca upadłych duchów. W każdym bądź razie anioł pociesza i wzmacnia króla świętych aniołów, tego, który jest mocą Bożą, pocieszycielem naszych serc.

Zdumiewające zdarzenie. Przy narodzeniu Zbawiciela zstąpili z nieba aniołowie wśród radosnych śpiewów pierwszego „Gloria” na cześć pana. To zrozumiałe.

Potem podczas czterdziestodniowego postu Zbawiciela znowu aniołowie pospieszyli na jego usługi. To też da się wytłumaczyć. Ale że anioł wobec swojego Stwórcy przybiera rolę pocieszyciela – to jest rzeczywiście w najwyższym stopniu zdumiewające. Lecz tak postanowił Bóg. Więc Chrystus pokornym sercem przyjmuje pokrzepienie z rąk swego anioła.

Czy to nie jest zdumiewający i pocieszający obraz?
Czyż taka pokora nie musi uczynić nam Zbawiciela tak nieskończenie drogim i ukochanym? Ze zdarzenia tego poznajemy łatwo, że w naszych strapieniach mamy jedynie z nieba oczekiwać skutecznej pomocy.

I jeszcze jedna nauka. Nie mógł Bóg w piękniejszy i bardziej ujmujący sposób zaszczepić w dusze nasze ufnego i szczerego nabożeństwa do świętych aniołów.


(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 45-46)

środa, 11 kwietnia 2012

Przymioty modlitwy Chrystusa (4)

4. Chrystus modlił się z poddaniem się świętej woli Bożej. „Ojcze mój, jeśli może to być, niech odejdzie ode mnie ten kielich; wszelakoż nie jako ja chcę, ale jako Ty” (Mt. 26, 39).

Pomyślmy tylko, jakie męczarnie i boleści zawierał ten kielich, który miał Zbawiciel wychylić. Okażmy więc w naszym o wiele mniejszym cierpieniu większą cierpliwość i większe poddanie się woli Bożej.
Pełna nauka dla nas jest wreszcie trzykrotna modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, gdy rozważamy jej owoce.


(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 45)

wtorek, 10 kwietnia 2012

Przymioty modlitwy Chrystusa (3)

3. Chrystus modlił się wytrwale. Modlił się Chrystus tak żarliwie, a niebo pozostawało głuche. Mimo to modlił się po raz drugi i trzeci. I powtarza w dodatku tę samą modlitwę – jak zaznacza ewangelista.

I my musimy się modlić z taką samą wytrwałością. Nie możemy na modlitwie ulec znużeniu, ponieważ i Bóg nie nuży się wysłuchiwaniem naszych próśb.
O jakżeż wielkie musiały być duchowe cierpienia Zbawiciela! Tak często, z namiętnym pożądaniem tęsknił za tym kielichem cierpień. A teraz, gdy mu go podają, kilkakrotnie prosi o oddalenie go.


(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 44-45)

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Przymioty modlitwy Chrystusa (2)

2. Chrystus modlił się z dziecięcą ufnością. „Ojcze, Abba, mój Ojcze!” Mimo, że go Bóg nawiedza tak straszliwym cierpieniem, nazywa go swoim Ojcem.

O jakżeż to inaczej bywa u nas! Gdy Bóg zsyła na nas cierpienie, jako karę za nasze grzechy albo jako sposobność do odpokutowania grzechów i zebrania zasług na niebo, - jak nam wtedy ciężko, jak trudno wymówić naszym ustom słowo: Ojcze. Gotowi jesteśmy uważać Boga już nie za naszego Ojca, ale za jakiegoś tyrana. A przecież Bóg nie przestaje być naszym Ojcem nawet wtedy gdy nas karze, i nie przestaje nas czule kochać, gdy nas nawiedza cierpieniem. I wtedy również dobroć Jego jest bezgraniczna. Dlaczego więc i ufność nasza nie miałaby być bezgraniczna?

(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 44)

niedziela, 8 kwietnia 2012

Przymioty modlitwy Chrystusa (1)

Modlitwa Zbawiciela ujawnia nam pocieszającą prawdę, że możemy prosić o odwrócenie doczesnych cierpień. Żeby jednak taka modlitwa nasza mogła sobie rościć prawo do wysłuchania, musi zawierać w sobie przymioty modlitwy Chrystusowej.

1.Chrystus modlił się z wielkim zewnętrznym szacunkiem. „Upadł na kolana i padł na oblicze swoje”. Oczywiście muszą tu zamilknąć ci wszyscy, którzy tak szybko i złośliwie krytykują zewnętrzne objawy wewnętrznego nabożeństwa. Jeżeliby kiedykolwiek jakiś człowiek mógł uważać za zwolnionego od tych zewnętrznych oznak czci, - to byłby nim tylko Bóg – Człowiek. Jego ciało wyniesione było do nieskończonej godności, dzięki wewnętrznemu zjednoczeniu osobowemu z drugą osobą Bóstwa. Jeżeli pomimo tego Najświętsze Ciało leżało w prochu podczas modlitwy, jeżeli nawet Zbawiciel nie śmiał podnieść do nieba swego oblicza, - to czyż jakikolwiek zewnętrzny szacunek mógłby uwłaszczać ciału grzesznika? Grzesznika, który nie cudzymi, ale własnymi grzechami obarczony, staje przed Bogiem na modlitwie!

Gdy się zatem modlimy, cześć wewnętrzna musi się na zewnątrz okazać. O tym uczy nas modlący się Zbawiciel.
Czy nie jest to dziwne, że są chrześcijanie, którzy się wstydzą zgiąć kolana przed swym Bogiem, - którzy sądzą, że uwłacza nieco ich osobistej godności, kiedy uklękną przed swym Sędzią?
A już ci, którzy swym swobodnym, lekkomyślnym zachowaniem się w świątyni Pańskiej dają innym zgorszenie, - to są chyba jedynie bezmyślne, puste głowy albo moralnie podupadłe jednostki. Są to pyszne duchy albo niewolnicy względów ludzkich.
Dlatego w największym skupieniu ducha zabierajmy się do modlitwy. Uświadamiajmy sobie, kim jesteśmy my – a kim Ten, z którym mamy mówić.


(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 43-44)

piątek, 6 kwietnia 2012

Okoliczności modlitwy w Ogrójcu (3)

3. Chrystus modlił się, mimo że jego wrogowie zbierali się, aby Go pojmać wspólnymi siłami i wydać na śmierć haniebną. Ta okoliczność wskazuje nam na broń, jakiej mamy używać, gdy moce ciemności tego świata prześladować będą samego Chrystusa, już to w oblubienicy jego Kościele katolickim, bądź też w nas, braciach jego i jego członkach. A nie inna to broń, jak tylko broń modlitwy.

***
Skoro Piotr niedługo potem wymierzył cios mieczem, otrzymał od Chrystusa upomnienie i nakaz schowania miecza do pochwy. Tylko z modlitwą i cierpliwym znoszeniem wszelkich przykrości mamy iść na spotkanie naszych wrogów.

Ten przykład i tę naukę Mistrza zrozumieli pierwsi chrześcijanie. Toteż gdy pierwszego papieża zakuto w kajdany spotykamy ich na wspólnej modlitwie. Ona musiała wywalczyć uwolnienie z więzienia pierwszego namiestnika Chrystusa, św. Piotra – jak opisują Dzieje Apostolskie.

Tak było zawsze, poprzez wszystkie późniejsze wieki aż do naszych czasów, ilekroć w Kościele świętym powtarzała się tragedia Ogrójca.
A więc i my, w tych ciężkich czasach, chwytajmy z całą ufnością za broń – za modlitwę. Uwolnienia naszej świętej Matki oczekujemy ufnie od Tego, które wedle swej Woli rządzi sercami władców, który ma też nazbyt wiele siły, by każdą zbrodnię unicestwić i zgnieść jak gliniany czerep.
Pouczająca jest trzykrotna modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, gdy rozważamy jej okoliczności. Ale nie mniej pouczająca jest, skoro dokładnie wnikniemy w jej właściwości.

(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 42-43)

środa, 4 kwietnia 2012

Okoliczności modlitwy w Ogrójcu (2)

2. Chrystus modlił się, mimo że przyjaciele jego spali. Może się zdarzyć, że w cierpieniu zawiodą nas wszyscy ludzie. Jeżeli nie zdarzy się to za życia, może się zdarzyć w każdym bądź razie po śmierci. W zupełnym osamotnieniu będziemy musieli stanąć na sądzie Bożym. Wtedy nie pozostanie nam nic innego, jak modlić się i powiedzieć sobie: „Wspomożenie nasze w imieniu Pana” (Ps. 123, 8).

***
Chrystus modlił się mimo to, że jego przyjaciele spali. Musimy się zatem modlić, chociażbyśmy się znajdować wśród śpiących, to znaczy, chociaż byśmy mieli do czynienia z oziębłymi i gnuśnymi chrześcijanami. A to dlatego, żeby z jednej strony nie zarazić ich złym przykładem – a z drugiej, żeby krzykiem naszej modlitwy obudzić śpiących z ich niebezpiecznej gnuśności.
Często jednak członek rodziny, umiejący się dobrze modlić, staje się największym błogosławieństwem dla wszystkich pozostałych.

Jeżeli jednak muszą się modlić ci, którzy przebywają wśród śpiących, to o ileż więcej ci, którzy żyją wśród umarłych, to jest wśród grzeszników; a więc ci, którzy dnie całe muszą spędzać z ludźmi o sercu pełnym złości, a języku miotającym nieczystość.

(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 41-42)

wtorek, 3 kwietnia 2012

Okoliczności modlitwy w Ogrójcu (1)

1.Chrystus modlił się w czasie największego smutku. A więc w stanie duszy, w którym tysiące innych ludzi powiedziałoby: „Nie mogę się modlić”. W trosce, w zgryzocie, w zmartwieniu i innych jeszcze duchowych cierpieniach zaniedbujemy modlitwę. I w tym tkwi właśnie największa nasza niedola. Często nawet opuszczamy modlitwę dlatego, że jesteśmy nieco nieusposobieni lub w złym humorze.

A przecież jeżeli kiedy, to w czasie cierpienia potrzeba nam się modlić, bo przebiegłość wroga w tych właśnie godzinach wystawia nas najwięcej na pokusy. A oprócz tego nasze naturalne siły do oparcia się pokusom są podówczas najsłabsze. Jeżeli więc w takich chwilach nie szukamy pomocy nieba w żarliwej modlitwie, łatwo ulegamy pokusie.

Żalą się ludzie w cierpieniu na Opatrzność Bożą, zaczynają kląć i bluźnić Bogu. Jedni zatapiają swe troski w kieliszku, inni szukają ukojenia w nieczystych uciechach ciała. A czy mało i takich co w małoduszności i zwątpieniu starają się samobójstwem położyć kres swemu politowania godnemu istnieniu?

Naśladujmy więc wzór Boskiego Zbawiciela. W śmiertelnej trwodze i smutku, trzykrotnie prosił Ojca o oddalenie kielicha, modlił się. Powiedzmy sobie: „Mógł się Chrystus modlić w swych duchowych cierpieniach – możemy i my”.

(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 41)

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu

Po przybyciu do Getsemani rzekł Boski Zbawiciel uczniom swoim: „Siedźcie tu, a ja pójdę tam i będę się modlił”. Tylko Piotra i dwóch synów Zebedeuszowych wziął ze sobą.
Wtedy począł się smucić i tęsknić sobie, i rzekł: „Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu, a czuwajcie ze mną”.
Odszedł nieco dalej, padł na oblicze i modlił się: „Ojcze mój, jeśli może to być, niech odejdzie ode mnie ten kielich; wszakże nie jak ja chcę, ale jako Ty”.
Następnie przyszedł do uczniów, zastał ich śpiących i powiedział Piotrowi: „Tak to nie mogliście jednej godziny czuwać ze mną? Czuwajcie a módlcie się, abyście nie weszli w pokusę: duch wprawdzie ochoczy, ale ciało mdłe”.
Znowu oddalił się i modlił się: „Ojcze mój, jeśli nie może ten kielich odejść, ale mam go wypić, niech się dzieje Wola Twoja”. A gdy powrócił, zastał ich znowu śpiących. Oczy bowiem ich były obciążone.
Już ich tak zostawił. Jeszcze raz odszedł i po raz trzeci powtarzał tę samą modlitwę. Potem powrócił do uczniów swoich i powiedział: „Już spijcie i odpoczywajcie; oto zbliża się godzina, a Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, pójdźmy! Oto się przybliży ten, który mnie wyda” (Mt. 26, 36-46).

Przyglądnijmy się dzisiaj modlącemu się Zbawicielowi. Zapewne, żadna nowość, że się Chrystus modlił. Z ewangelii wiemy, że się modlił ciągle, podczas całego swojego życia. Ale przez modlitwę swoją w domku nazaretańskim i w publicznym swoim życiu, chciał nas pouczyć, w jaki sposób mamy uświęcić modlitwą i naszą młodość i nasze życie stanowe. Natomiast przez modlitwę swoją w Ogrójcu chciał dać wzór na chwilę cierpień i na godzinę śmierci.
Istotnie. Aż nazbyt pouczająca jest trzykrotna modlitwa Zbawiciela w Ogrodzie Oliwnym. Pouczająca, skoro wnikniemy w okoliczności, właściwości i owoce tej modlitwy.

(Śladami Męki Pana, Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, s. 40-41)

niedziela, 1 kwietnia 2012

Powody, dla których Chrystus podjął cierpienie konania (5)

„Nigdzie – mówi św. Ambroży (Exp. Evang. Sec. Luc. 1, 10, n. 56. ML. 15, 1818 A) – nie zadziwia mnie więcej miłość i majestat Jezusa, jak w tym smutku i w tej trwodze. Nie zadowolił się przyjęciem na siebie mojej natury. Wziął na siebie również i moje uczucia, i moje odczucia. Ten, który nie miał żadnego powodu do smutku, chciał zakosztować mojego smutku”.
Tak, tak jest w rzeczywistości. Zbawiciel podejmując swe cierpienia duszy, myślał także i o nas. Przewidział wszystkie niezliczone cierpienia wewnętrzne, które musimy znosić, a są one największe i najboleśniejsze.

Oto matka trapiąca się, że jej dzieci są złe i nieposłuszne. Oto ojciec, który nie wie, jak zdobyć dla swojej rodziny chleb. Oto chory, zupełnie złamany swym cierpieniem. Oto nieszczęśliwiec, któremu oszczerstwo wydarło dobrą sławę. Oto młodzieniec lub dziewica bliscy załamania się, z powodu ciągłych, nie kończących się pokus. Pocieszcie się wy, udręczone dusze! Patrzcie na strapionego śmiertelnie Zbawiciela. Pamiętajcie, że krwawym potem wysłużył wam łaskę, żebyście i wy znosiły swe cierpienia duchowe z cierpliwością i zasługą.

Jak lekko zrobiło się na sercu pewnemu wielkiemu grzesznikowi, gdy przerażony mnóstwem swoich grzechów i dręczony wyrzutami sumienia, zatopił się duchowo w sercu Boga, tak okrutnie strwożonym i zbolałym przez te właśnie grzechy, i swoją zasłużoną, wewnętrzną męczarnie połączył z mękami Zbawiciela, i ofiarował je Bogu w duchu pokuty.. Nawet temu wielkiemu grzesznikowi, bliskiemu rozpaczy, zajaśniała jutrzenka nadziei. To był pierwszy krok do jego nawrócenia. A więc odwagi i ufności na wszelki smutek tego życia!

Jeśli chcemy tak jak święci z widoku konającego Zbawiciela zaczerpnąć siły i wzmocnienia przy naszym konaniu, to musimy w dniach zdrowia rozważać bardzo często i nabożnie śmiertelną trwogę Chrystusa i nosić jego boleści głęboko wyryte w sercu. Inaczej w obliczu śmierci będziemy o wszystkim innym myśleć, tylko nie o naszym wzorze.

Niechżesz więc głównym owocem tego rozmyślania będzie to zdecydowane, silne postanowienie, że przy pomocy łaski Bożej często i pilnie będziemy rozważać śmiertelną trwogę Jezusa Chrystusa. A szczególnie w Wielkim Poście i piątki całego roku. Będzie również wielce korzystne, gdy kto ma do tego sposobność, zapisać się do tak zwanego Bractwa Dobrej Śmierci, uczęszczając na zebrania i uczestniczyć w pobożnych nabożeństwach oraz praktykach, lub do Straży honorowej i odprawiać Godzinę Święta, przynajmniej w czwartek przed pierwszym piątkiem miesiąca.

Pokornie i z ufnością módlmy się w każdy dzień: Panie, Jezu Chryste, oczyść mnie, Obmyj moją duszę Twą Krwią tak obficie przelaną. Przez Twe bolesne konanie wzmocnij również i mnie kiedyś w mym konaniu. A przez Twoją gorzką śmierć, użycz mi szczęśliwiej śmierci. O Matko Boleściwa, Maryjo, módl się za mną. Amen.


(Śladami Męki Pana, Bliższe okoliczności duchowych cierpień Chrystusa, s. 38-39)

sobota, 31 marca 2012

Powody, dla których Chrystus podjął cierpienie konania (4)

4. Zbawiciel chciał nas pocieszyć przez swój przykład, gdy nigdzie nie znajdziemy pociechy. Jakżeż On musiał boleśnie odczuwać ten brak pociechy, to, że musiał samotnie znieść ciężki cios męki! Oto mamy przykład, który nas napełnia otucha, gdy znikąd nie doznajemy pociechy w naszych cierpieniach, a zwłaszcza na łożu śmierci. Jakżeż słodką będzie wtedy myśl, że ze Zbawicielem było również tak samo, ze to samo cierpiał.

Ilu to pobożnych chrześcijan spoglądało spokojnie śmierci w oczy, ze wszystkimi jej okropnościami i wołało na nią z triumfem, razem z Apostołami: „Gdzież jest, śmierci, zwycięstwo twoje? Gdzie jest, o śmierci, oścień twój?” (1 Kor. 15, 55). Czyż i to nie było owocem trwogi Jezusa Chrystusa?


(Śladami Męki Pana, Bliższe okoliczności duchowych cierpień Chrystusa, s. 37-38)

piątek, 30 marca 2012

Powody, dla których Chrystus podjął cierpienie konania (3)

3. Chrystus chciał swoim przykładem zachęcić męczenników i wysłużyć im potrzebne łaski. Bez wątpienia wielu świętych męczenników pomimo żarliwego pożądania męczeńskiej korony, nosiło w sercach śmiertelny smutek i drżało z trwogi o zbliżających się mękach, o dzikich zwierzętach, płonących stosach, rozpalonych kleszczach i wielu, wielu tysiącach narzędzi tortury.

Lecz oto oczyma duszy zobaczyli swojego Zbawiciela, owładniętego śmiertelną trwogą przy zbliżaniu się męki, a mimo to z takim utęsknieniem oczekującego tej męki i krzyża. Ten widok skruszył wszelką małoduszność i obawę. On podźwignął ich w zwątpieniu i napełnił tak wielką ufnością, że umocnieni łaską Chrystusową biegli po bohatersku do swych katów, niejednokrotnie z większą nawet radością, aniżeli oblubienica naprzeciw swego oblubieńca.


(Śladami Męki Pana, Bliższe okoliczności duchowych cierpień Chrystusa, s. 37)

czwartek, 29 marca 2012

Powody, dla których Chrystus podjął cierpienie konania (2)

2. Chrystus chciał odpokutować nadużycia władz duchowych: wszelkie grzeszne myśli, wyobrażenia i pożądania. Przez swój smutek chciał dać zadośćuczynienie za radości, jakich grzesznik doznaje przy zaspokajaniu swoich namiętności. Szczególniejszym zaś jego zamiarem było, aby swą mękę – źródło zbawienia, tam rozpocząć, gdzie grzech – źródło wszelkiego zła, bierze swój początek.

Z serca wychodzą nasze grzechy. „Z serca wychodzą – jak mówi Chrystus u św. Mateusza (15, 19) – złe myśli: mężobójstwa, cudzołóstwa, poróbstwa, kradzieże, fałszywe świadectwa, bluźnierstwa”. Dlatego najpierw męczyło się i cierpiało serce Boga-Człowieka, zanim bicze poorały jego święte ciało, zanim ciernie ukoronowały jego głowę, zanim gwoździe podziurawiły jego ręce i nogi.


(Śladami Męki Pana, Bliższe okoliczności duchowych cierpień Chrystusa, s. 37)

środa, 28 marca 2012

Powody, dla których Chrystus podjął cierpienie konania (1)

1.Chrystus chciał nas – jak mówią ojcowie – przekonać o swej rzeczywistej naturze ludzkiej. Przy śmierci Chrystusa okazało się raczej Bóstwo. I rzeczywiście. Patrzmy na Zbawiciela na krzyżu. Nawet najokrutniejsze męki nie mogą mu odebrać życia. Wbrew prawom natury woła silnym głosem: „Ojcze, w ręce twoje powierzam ducha mojego” (Łk. 23, 46) i dopiero słania głowę swoją. Widząc to, musimy uznać: Tylko Bóg mógł tak umierać, „Prawdziwie, człowiek ten był Synem Bożym” – oświadczył setnik (Mt. 15, 39).

Ale śmiertelna trwoga, ten najoczywistszy dowód niemocy ludzkiej, pokazuje, że to również prawdziwy człowiek. O tym chciał nas Chrystus przekonać odnośnie do swej osoby. Gdyby miał tylko pozorne ciało, jak to utrzymywali niektórzy późniejsi heretycy, to upadłaby również rzeczywistość naszego odkupienia. Śmiertelna trwoga Chrystusa, drżenie i bojaźń, krew cisnąca się wszystkimi porami, już z góry zadaje kłam wywodom heretyków.


(Śladami Męki Pana, Bliższe okoliczności duchowych cierpień Chrystusa, s. 36)

wtorek, 27 marca 2012

Zewnętrzne okoliczności duchowych cierpień Chrystusa (4)

3. Okoliczności czasu. Była godzina szósta wieczorem, gdy Chrystus wybrał się w drogę, na rozpoczęcie swojej męki. A więc godzina, w której miliony ludzi i miliony chrześcijan, owszem nawet miliony katolików udają się w drogę, by rzucić się w ramiona grzesznym przyjemnością. Gdzieś od godziny dziewiątej do dwunastej był Chrystus śmiertelnie strapiony w Ogrójcu: drżał i trząsł się, wpadł w agonię, wylewał krwawy pot. Co za przeciwieństwo. Cierpiący Zbawiciel i te hałaśliwe pijatyki, płoche zabawy taneczne, bezwstydne balety, tajemne schadzki, wszeteczne orgie. I to w tych właśnie trzech godzinach nocnych grzesznicy wyzywają przeciw sobie krew Chrystusa. Na widok tych okropności nawet serce Boga-Człowieka musiało stracić odwagę i siły. Drżał i lękał się.

Nie można pominąć jeszcze jednej okoliczności czasu. Trwoga śmiertelna i konanie poprzedzają zwykle śmierć. Dlaczego tak nie było u Zbawiciela? Następująca jest tego przyczyna. Gdyby Chrystus przypuścił na siebie trwogę dopiero w ostatnich godzinach swego życia, na krzyżu – odnosiłoby się wrażenie, że umarł wskutek śmiertelnej trwogi, a więc ze słabości. A on musiał pokazać światu, że zupełnie dobrowolnie przyjął śmierć.
Jednak bólów trwogi śmiertelnej nie chciał sobie oszczędzić. Dlatego przeszedł je już tu, w Ogrójcu.

***
To naprowadza nas na drugą część mianowicie na badanie przyczyn, dlaczego Chrystus dopuścił na siebie opisane cierpienia duszy, mimo, że nie były one bynajmniej konieczne dla naszego zbawienia.


(Śladami Męki Pana, Bliższe okoliczności duchowych cierpień Chrystusa, s. 35-36)

poniedziałek, 26 marca 2012

Zewnętrzne okoliczności duchowych cierpień Chrystusa (3)

Aby modlić się bez przeszkody, oddalił się Chrystus nawet od trzech Apostołów. „Sam zaś oddalił się od nich” – mówi ewangelista Łukasz (22, 41). Jest to znów dowód wielkiej miłości, jaką żywił Zbawiciel do Apostołów. Musiał sobie przecież zadać gwałt, żeby się od nich odłączyć. Wskazuje to również na wielkość jego smutku. Jest to zupełne naturalne pragnienie, żeby mieć w cierpieniu towarzystwo dobrych przyjaciół. I z tego składa Chrystus również ofiarę Ojcu niebieskiemu.

W pobliżu znajdowało się niewielkie wzniesienie, jak przypuszcza św. Anzelm. Na nie udał się Zbawiciel. W ten sposób mogli go widzieć Apostołowie z pewnej odległości, w blaskach pełni księżycowej.

Mękę konania w Ogrójcu przeżywał Jezus samotnie, pojmanie zaś P. Jezusa odbyło się w obecności całego grona apostolskiego. Wszyscy Apostołowie powinni być świadkami, że Jezus dobrowolnie pozwolił sobie nałożyć więzy. I dlatego Chrystus powalił najpierw na ziemię swych wrogów. Ta okoliczność odbiera również zarzut, że Chrystusa samotnego przyłapano na jakimś gorącym uczynku, na jakieś wielkiej zbrodni i dlatego użyto siły względem jego osoby. Faryzeusze byliby się w takim wypadku postarali na pewno o fałszywych świadków, którzy by nawet przysięgli na coś podobnego.


(Śladami Męki Pana, Bliższe okoliczności duchowych cierpień Chrystusa, s. 34-35)

niedziela, 25 marca 2012

Zewnętrzne okoliczności duchowych cierpień Chrystusa (2)

2. Okoliczności osób. Tylko trzem swoim Apostołom: Piotrowi, Janowi i Jakubowi pozwolił Jezus, żeby byli świadkami jego śmiertelnej trwogi. Łatwo odgadnąć tego powody. Właśnie tylko tych trzech przygotował Jezus do oglądania tej sceny. Ukazał się im w blaskach swego Bóstwa na Taborze, żeby nie zwątpili w Niego, widząc jego ludzką słabość w Getsemani. „Innym jako słabszym – takie słowa włożył w usta Chrystusa Orygenes – pozwoliłem spocząć. Od was, jako od silniejszych oczekuję, byście współpracowali ze mną w czuwaniu nocnym i modlitwie”. Widzimy z tego, jak spełniają się słowa Pisma św., że Bóg nie pozwala kusić ludzi ponad ich siły.

Ci trzej apostołowie złożyli ponad to Chrystusowi więcej przyrzeczeń niż inni (Mk. 10, 38-39). „Możecie pić kielich, który ja piję?” – zapytał Jezus Jana i Jakuba. A oni odpowiedzieli bez wahania: „Możemy”. Piotr zaś zapewniał Chrystusa Pana, że z chęcią i życie swoje położy za niego.

Widok Zbawiciela, proszącego o odwrócenie kielicha cierpień i nie wysłuchanego, powinien był tych Apostołów pouczyć, że Bóg nie zadowala się gołosłownymi przyrzeczeniami, że również i oni powinni byli pić ten kielich cierpienia. Oni wreszcie, jako filary Kościoła, powinni być czymś więcej niż inni. Ponadto Piotr był przeznaczony na zwierzchnika Kościoła. Dlatego też powinni byli więcej uczestniczyć w męce Jezusa. Osoby wyżej postawione, przełożeni, rodzice muszą być zawsze przygotowani na większe cierpienia. Na nich też w szczególny sposób spoczywa obowiązek czuwania.

(Śladami Męki Pana, Bliższe okoliczności duchowych cierpień Chrystusa, s. 34)

sobota, 24 marca 2012

Zewnętrzne okoliczności duchowych cierpień Chrystusa (1)

Zewnętrzne okoliczności duchowych cierpień Zbawiciela są na podstawie opisu ewangelistów trojakiego rodzaju. Okoliczności miejsca, okoliczności czasu i okoliczności osób.

1.Okoliczności miejsca. Wiedział Boski Zbawiciel, że bliska jest godzina pojmania. Opuścił więc wieczernik i miasto. Zdala od niego, na łonie wolnej przyrody Boga, chciał rozpocząć swą mękę. Tam ją też potem skończył. To znak, że przelewa krew nie tylko za Jeruzalem, ale i za cały świat. Na początek swej męki obrał piękny, jakby rajski ogród! Pełne to głębokiego znaczenia.

W ogrodzie pierwszy człowiek, Adam popełnił pierwszy grzech nieposłuszeństwa. Dlatego w ogrodzie drugi Adam chciał powiedzieć Ojcu swemu: „Nie jako ja chcę, ale jako Ty”.

W ogrodzie Adam przez nadużycie wolności wtrącił siebie i całą ludzkość w najhaniebniejszą niewolę. Przeto w ogrodzie powinny pękać nasze kajdany przez więzy Chrystusowe.

W ogrodzie wydał Bóg na Adama wyrok śmierci. Dlatego w ogrodzie chciał Chrystus wziąć na siebie ten wyrok i to przekleństwo.

W ogrodzie zginęła ludzkość. A rzeczy zaginionej szuka się zawsze w miejscu zagubienia.

Chrystus po to przyszedł na świat, żeby założył ogród a miały w nim zakwitnąć bogato i wspaniale: fiołki pokory, mirra umartwienia, róże miłości, lilie dziewictwa dusz. Koniecznym więc było najpierw zrosić i użyźnić ziemię tego ogrodu swą bezcenną krwią.

Ogród Getsemański był zarazem ogrodem oliwnym albo przynajmniej obsadzonym oliwkami. Stąd właśnie wyprowadza się wedle zdania licznych egzegetów konieczność oleju do służby Bożej.

Znowu pełna głębokiego znaczenia okoliczność, „Olej święci – woła św. Bernard (Serm. 15 sup. Cant. N. 5) – zbliżcie się i zbawcie się!” Tych wszystkich skutków dokonuje w świątyni chrześcijańskiej krew Jezusa Chrystusa- i to w nieskończenie wyższym stopniu, niż owoc drzewa oliwkowego w salomonowej świątyni. Chrystus jest tą szlachetną oliwką, w którą wszczepieni są poganie – jak mówi św. Paweł Apostoł. Olej, zanim jest zdatny do służby Bożej, musi być wpierw wyciśnięty siła z oliwnych jagód, tak i krew Jezusa Chrystusa wyciśnięta była potęgą konania.


(Śladami Męki Pana, Bliższe okoliczności duchowych cierpień Chrystusa, s. 32-34)

piątek, 23 marca 2012

Bliższe okoliczności duchowych cierpień Chrystusa

Przy rozważaniu męki Chrystusa musimy w miarę możności zwracać uwagę nie tylko na główne zdarzenia, lecz również na uboczne okoliczności podawane przez ewangelistów.

Co nam w Piśmie św. objawił Duch św. o osobie, czynach i męce Chrystusa, to nie może być jakąś błahą drobnostką. Na pewno jest to godne naszej uwagi i naszego rozważenia.

Różne zewnętrzne okoliczności pełne są nieraz najgłębszych tajemnic. W miarę wnikania w ich znaczenie budzą nawet zainteresowanie się głównymi zdarzeniami i głębsze zrozumienie ich.

Również i wewnętrzne okoliczności – tj. przyczyny i pobudki posiadają doniosłe znaczenie dla głębszego zrozumienia duchowych cierpień Jezusa.

Zechciejmy więc uzupełnić i uplastycznić obraz krwawo pocącego się Zbawiciela przez pewne jeszcze objaśnienia. Przypatrzmy się bliżej zewnętrznym okolicznością i powodom duchowych cierpień Chrystusa na Górze Oliwnej.


(Śladami Męki Pana, Bliższe okoliczności duchowych cierpień Chrystusa, s. 32)

czwartek, 22 marca 2012

Trzy przyczyny śmiertelnych cierpień Chrystusa (4)

Boleść Dawida na widok nieprawości wybranego ludu, pełne gorliwości utrapienie Eliasza na widok zgorszeń i bałwochwalstwa Izraela, łzy Jeremiasza Proroka na widok niewierności Jerozolimy – to były tylko słabe odbicia smutku Jezusowego na widok grzechów całego świata. A jeżeli tak, to nie możemy przymknąć oczu i na inną jeszcze uwagę. Bóg na widok naszych grzechów popadł w bolesny niepokój – my zaś jesteśmy zupełnie spokojni. Bóg smuci się nad naszymi grzechami – a my cieszymy się z nich. Bóg poci się na widok jego nieprawości – a my nie chcemy wylać nad nimi nawet jednej łezki. Grzeszymy… Lecz zamiast drżeć i bać się, myślimy sobie: „Zgrzeszyłem, i cóż mi się złego stało?” (Ekle 5, 4). Bóg–człowiek wpada w śmiertelną trwogę na widok naszych grzechów – a my żyjemy może w przerażającej obojętności, która jest urągowiskiem z Chrystusowej śmiertelnej trwogi, w fałszywej pewności, która była jeszcze straszliwsza niż sam grzech. Drzemiemy w gnuśnym zaślepieniu, aż może dopiero głos odwiecznego Sędziego wyrwie nas ze snu.

O przerażająco chwilo, w której ten sam Zbawiciel – cichy teraz i cierpliwy jak baranek, czujący na sobie ciężkie jak góry brzemię naszych grzechów – pokaże światu surowe oblicze, błyśnie przed zbrodnią rozpalonym mieczem sprawiedliwości! O okropna chwilo, w której ten sam Zbawiciel, przelewający obecnie krew za nasze grzechy, zażąda od grzesznika zwrotu bezowocnie przelanej krwi! O osłupiająca chwilo, w której to serce, tak obecnie strwożone z miłości ku nam, ukaże płomień wieczny – wiecznego gniewu.

Chociażby jednak grzechy nasze były jak góry ciężkie, liczne jak piasek na dnie morskim, nie traćmy otuchy. Jeszcze jest czas łaski. Jeszcze bije godzina zbawienia. Jeszcze u walczącego ze śmiercią Zbawiciela ciśnie się wszystkimi porami ciała Najświętsza Krew.

Niechże na widok tej Krwi Przenajświętszej, dla nas przelanej, zrodzi się w nas to mocne postanowienie: Na przyszłość unikać chcę każdego grzechu, przyprawiającego człowieka o taką trwogę.

Niechże naszym świętym postanowieniem będzie to, że w Sakramencie Pokuty, tą najczystszą Krwią chcemy się oczyścić z naszych grzechów. Naszym świętym postanowieniem niech będzie, że odtąd prowadzić będziemy takie życie, by ono zasługiwało na nadzieję, że kiedyś skoro walczyć nam przyjdzie ze śmiercią, śmiertelna trwoga Chrystusa nie obróci się dla nas w zwątpienie, ale w pociechę. Nie wyjdzie nam na potępienie, ale na zbawienie wieczne. Amen.

(Śladami Męki Pana, Duchowe cierpienia Chrystusa w Ogrójcu, s. 30-31)

środa, 21 marca 2012

Trzy przyczyny śmiertelnych cierpień Chrystusa (3)

3. Poznanie grzechów, za które Pan musiał tyle wycierpieć, napełniło Go wstrętem, odrazą i uprzykrzeniem.
W tej samej chwili, gdy arcykapłani prowadzili z Kajfaszem naradę, jak uskutecznić pojmanie Chrystusa, złożył na niego Ojciec niebieski – oczywiście bez ujmy dla czystości jego duszy – winy i nieprawości całego świata. Grzechy wszystkich ludzi, wszystkich stanów i wszystkich wieków. Grzechy królów i grzechy poddanych; grzechy bogaczy i grzechy biedoty; grzechy rodziców i grzechy dzieci. Cóż więc dziwnego, że ten ciężar niegodziwości włożony na niego, przygniótł go do ziemi?

***
Prawda – nam ludziom, posiadającym tak nikłe poznanie świata pozazmysłowego, przedstawia się grzech niejednokrotnie w łagodnym świetle. Uniewinnia się go. Uważa się go jedynie za słabość, za coś zupełnie naturalnego, za konieczność młodzieńczego wieku, za wyszumienie się bujnego temperamentu. Przeraża nas jedynie kara, jaką za grzech grozi nam gniew Boży.

Ale dusza Chrystusa poznała jasno i wyraźnie nie tylko cały łańcuch grzechów, od pierwszych rodziców począwszy, aż do scen grozy przy końcu świata – lecz również całą złość, cała ohydę, ten bunt i oburzająca pogardę i czarną niewdzięczność, jaką napiętnowany jest każdy grzech z osobna.

Ponieważ tak mało miłujemy Boga, mało tylko bierzemy sobie do serca wyrządzoną przez grzechy Bogu, Panu naszemu zniewagę – chociażby ją nawet i głębiej rozumieli i poznali. Ale dusza Chrystusa, która niczego tak żarliwie nie szukała jak chwały Ojca niebieskiego, która kochała Go nieskończoną miłością, większą, aniżeli miłość wszystkich Cherubinów i Serafinów – odczuła w nieskończenie głęboki sposób niesprawiedliwość i zniewagę, jaka wyrządza Boskiemu Majestatowi grzech.

(Śladami Męki Pana, Duchowe cierpienia Chrystusa w Ogrójcu, s. 29-30)

niedziela, 18 marca 2012

Trzy przyczyny śmiertelnych cierpień Chrystusa (2)

2. Dręczące widzenie, że dla wielu, niezliczonych dusz daremną i bezskuteczną będzie Jego Męka i walka, napełniało Zbawiciela również wielkim smutkiem. Założył Kościół, aby ratować ludzi. Jemu dał swą Boską naukę, zbawczą krew, święte Sakramenty. Miał być drzwiami zbawienia dla wszystkich i matką wszystkich żyjących. Tymczasem cóż zobaczył teraz?

Widzi wszystkie prześladowania i całą nienawiść do swego Kościoła. Zobaczył, jak ludzie prześladowali to, co miało być ich ratunkiem, i jak ten ratunek odepchnęli. Zobaczył wszystkie rozłamy i kacerstwa w Kościele, płynące z nienawiści, pychy i zmysłowości. Widzi oziębłość i złość niezliczonych chrześcijan, ogromną zgrozę spustoszenia w swym Kościele, nadużywanie swych Sakramentów. I widzi całe mnóstwo dusz, które tylko z bieda się zbawią; i ludy całe odpadłe od jego mistycznego ciała, idące na manowce błędu.

Krew swą ofiarował za wszystkich! Wartość tej krwi pozwala mu się spodziewać, że wszyscy osiągną zbawienie. A tu zobaczył tylu idących na potępienie. Nieskończony ból sprawia mu utrata każdej duszy. A iluż to poszło na zatracenie właśnie wskutek jego męki, gorzkiej męki, ponieważ nią wzgardzili i znienawidzili ją.

A już szczególnie boleśnie dotknął go straszliwy koniec Judasza, jak również doczesna i wieczna zatrata, do jakiej szedł jego naród izraelski.

Zobaczył to wszystko wśród niezliczonej ilości obrazów i znaków. I wiło się z bólu jego szlachetne serce. Smucił się i skarżył. Wzdychał i modlił się w trwodze i strapieniu, skąpany potem i własną krwią.

***
Wszystko to aż nadto starczyło, ażeby złamać każde serce, chociażby ono było sercem samego Boga. A jednak św. Chryzostom uważa, iż błądzimy sądząc, że tylko poznanie wymienionych cierpień było główną przyczyną konania Chrystusa i jego śmiertelnej trwogi. Chociaż cierpienia te były aż nazbyt okrutne, jednak Zbawiciel oczekiwał ich z utęsknieniem i ochotą. Chociaż krzyż był tak ciężki i tak haniebny, chociaż dla niejednego głupstwem lub zgorszeniem, to przecież wielu zbawił. A dla Ojca niebieskiego spłynęło z krzyża nieskończenie uwielbienie.
Musiał więc być jeszcze coś innego, co wywołało lękliwe drżenie w bohaterskiej duszy naszego Zbawiciela. Musiało być jeszcze coś, co zdołało z Boga światłości uczynić Boga, zmagającego się ze śmiercią. A był to grzech.


(Śladami Męki Pana, Duchowe cierpienia Chrystusa w Ogrójcu, s. 27-29)

sobota, 17 marca 2012

Trzy przyczyny śmiertelnych cierpień Chrystusa (1)

1. Pewność oraz bliskość śmierci i cierpień, jakie Zbawiciel maił ponieść na swym ciele fizycznym, sakramentalnym i mistycznym, spowodowały jego wielką trwogę przed śmiercią. Wszystkie straszne obrazy męki, wszystkie bolesne sceny, jakie ma przynieść nadchodzący dzień, stanęły mu żywo przed oczyma. Krwawe biczowanie, kolczasta korona cierniowa, hańba, purpurowego płaszcza, fałszywe oskarżenia, gorzkie drwiny i szyderstwa, ołtarz ofiarny na Golgocie.

Te przerażające obrazy dały mu zakosztować męki nadchodzących cierpień, nim jeszcze brutalny żołdak splótł straszliwy bicz, zanim jeszcze okrutne gwoździe przebodły jego święte nogi i ręce. Niejednego przyprawiła o omdlenie sama tylko myśl o bliskiej operacji lub o wielkim zawstydzeniu. Cóż dziwnego, że i serce Zbawiciela wzdrygało się do głębi na widok takich cierpień i przelało przedwcześnie swoją krew?

Do tego przyłączyło się widzenie przyszłych krzywd i zniewag, jakie wycierpieć musi w swym sakramentalnym ciele przez różne grzechy przeciw Najśw. Sakramentowi. Widział tez Jezus prześladowania i obelgi, jakie znieść musi w swym mistycznym ciele, Kościele świętym – od heretyków i schizmatyków, od okrutnych tyranów i wrogich wierze rządów, od zgorszenie siejących katolików. Wiedział o tym dobrze, że później, po swej śmierci, nie będzie mógł więcej odczuwać tych bólów. Dlatego kielich tych cierpień wychylić musiał już naprzód, tu, w ogrodzie Getsemańskim.


(Śladami Męki Pana, Duchowe cierpienia Chrystusa w Ogrójcu, s. 26-27)

piątek, 16 marca 2012

Różnorodne cierpienia Jezusa na Górze Oliwnej (3)

Krwawy pot, towarzyszący śmiertelnej trwodze, jest zjawiskiem naturalnym – jak twierdzą najznakomitsi teologowie i znawcy medycyny.

Jednak jego właściwa przyczyna nie jest całkowicie odkryta. Niektórzy tak wyjaśniają krwawy pot: Trwoga w ogóle, a szczególnie trwoga przed śmiercią, nie powoduje wypływu krwi z serca, ale jej napływ. W strachu i przerażeniu robi się człowiek blady, a nie czerwony. Krwawy pot powstaje zatem ze śmiertelnej walki, tj. olbrzymich wysiłków Chrystusa, dokonanych siłą własnej woli, w celu opanowania trwogi przed śmiercią. Musiało to być zaiste napięcie, przechodzące wszelkie nasze wyobrażenie, skoro zdołało wypchnąć z serca na zewnątrz, nagromadzoną w nim wskutek śmiertelnego strachu krew, a ta wylewając się z serca, dobywała się przez pory skóry w grubych kroplach i ściekała po świętym ciele.

Widzimy stąd, jak nieopisanie głęboko i boleśnie odczuł Jezus swą mękę i jak okrutną ona musiała być, skoro samo jej wyobrażenie takie wywołało skutki.

***
A więc wszechmocny Bóg leży, jakby robak zdeptany w prochu, prawie niezdolny nawet do westchnięcie. A gdy się w końcu z trudem podźwignął, ukazuje się jego święte oblicze, pokryte niezliczonymi kroplami krwi. A te krople – toć to przecież serdeczna Krew Syna Bożego. I spadają krople dużego potu na ziemię, aby i ją wybawić od starego przekleństwa. Wołają do nieba, jak krew Abla, ale już nie o pomstę, lecz o zmiłowanie.
Słusznie więc pytamy, jakie były przyczyny, powodujące śmiertelne cierpienia.

(Śladami Męki Pana, Duchowe cierpienia Chrystusa w Ogrójcu, s. 26)

czwartek, 15 marca 2012

Różnorodne cierpienia Jezusa na Górze Oliwnej (2)

U nas ludzi powstaje śmiertelny strach zazwyczaj z trzech powodów:
a) z myśli o chwilach minionego życia;
b) z powodu niepewności losu, czekającego nas w wieczności.
c) z wrodzonej duszy ludzkiej odrazy do rozłączenia się z ciałem. Ta odraza opanuje nas na myśl o śmierci wbrew naszej woli, bez jej uprzedniego zgodzenia się na tę odrazę.

U Chrystusa natomiast strach śmiertelny był zupełnie dobrowolny i świadomy, z rozmysłem zamierzony. Spowodować go mogła tylko jedna z trzech wymienionych przyczyn, mianowicie naturalna odraza duszy przed rozłąką z ciałem. W przeszłości bowiem nie widział Chrystus niczego, czego by musiał żałować. Odnoście zaś do przyszłości wiedział z najdoskonalszą pewnością, że pójdzie do Ojca. Śmiertelny więc strach u Chrystusa wypływał jedynie z naturalnej odrazy duszy przed rozłączeniem się z ciałem. A tej naturalnej odrazy chciał Chrystus sam, dobrowolnie.

Przeto konanie Zbawiciela polegało na tym, że zwalczał on całą siłą woli swej, tłumił i zwyciężał naturalne, dobrowolnie dopuszczone uczucie strachu przed śmiercią.

Oto staje tu przed nami Chrystus jako wódz, który wyzwał przeciw sobie swego nieprzyjaciela, skłonił go do walki – ale z zupełną świadomością zwycięstwa, jedynie dla pokonania go i powalenia go na ziemie.


(Śladami Męki Pana, Duchowe cierpienia Chrystusa w Ogrójcu, s. 25)

środa, 14 marca 2012

Różnorodne cierpienia Jezusa na Górze Oliwnej (1)

Cierpienia duszy Jezusa na Górze Oliwnej były wielorakie. Szczególnie wyrażają się potrójne cierpienia, a mianowicie smutek i strapienie, bojaźń, czyli trwoga i odraza, czyli wstręt. Mateusz ewangelista pisze: „Począł się smucić i tęsknić sobie, i rzekł: Smutna jest dusza moja aż do śmierci”. A ewangelista marek opowiada: „Począł się lękać i tęsknić sobie. I rzekł im: Smutna jest dusza moja aż do śmierci”.

My ludzie na myśl o obecnym lub przyszłym cierpieniu łatwo wpadamy w smutek, bojaźń i odrazę. Te uczuciowe poruszenia w nas nie podlegają zazwyczaj ani działaniu rozumu, ani wolnej woli. Wyprzedzają spokojny sąd rozumu i są w nas, zanim je sobie uświadomimy. Dlatego cały ten proces duchowy aż do chwili uświadomienia jest w nas bez grzechu, bez osobistej winy. Ludzka to rzecz i skutek osłabionej przez grzech pierworodny natury.

Dopiero teraz obowiązkiem naszej woli jest zwalczyć i opanować te nieuporządkowane poruszenia i żądze przez pobudki rozumowe, przez wiarę oraz modlitwę o łaskę Bożą. Ale niestety, nasza wola – i to nie bez własnej winy – ulega tym uczuciowym poruszeniom i pozwala się wskutek nich unieść gniewowi lub niecierpliwości. Przez to rozum ulega jeszcze większemu zaciemnieniu.

U Chrystusa nie było tak. Był On nieograniczonym Panem swoich poruszeń uczuciowych. Jeżeli więc cierpi – a cierpi przecież wiele – to płynie to z jego własnego, dobrowolnego zdecydowania. Czy ta dobrowolna ochoczość nie powinna nam uczynić męki Pańskiej jeszcze droższą, tym czcigodniejszą i tym więcej wartą ukochania!


(Śladami Męki Pana, Duchowe cierpienia Chrystusa w Ogrójcu, s. 24-25)

wtorek, 13 marca 2012

Duchowe cierpienia Chrystusa w Ogrójcu

Minęła wspaniała uroczystość – wieczerza. Tak szybko przeszły te godziny radości, a nastąpiły straszne dni smutku i niedoli.

Jezus z uczniami swoimi opuszcza miasto i udaje się w ciche ustronie, do Ogrodu Oliwnego. Chętnie go nawiedzał – szczególnie w ostatnich burzliwych dniach- by się tam modlić. Dlatego to oświadcza ewangelista: „A wyszedłszy, szedł wedle zwyczaju na górę Oliwną” (Łk. 23, 29).

Ale nigdy nie rozpoczynał swej nocnej modlitwy tak uroczyście i z taką powagą. Oto nawet uczniów swoich napomina, żeby się wespół z nim modlili i czuwali.

To wszystko zapowiada jakieś ogromnie doniosłe zdarzenie. Prawda- zwykł był i dawniej odprawiać nadzwyczajne, przeważnie nocne modlitwy, a przede wszystkim, gdy miał zrobić jakiś ważny krok – np. przed wyborem Apostołów (Łk. 6, 12), przed przyrzeczeniem prymatu (Łk. 9, 18), przed swym przemienieniem (Łk. 9, 28), przed obietnicą ustanowienia Eucharystii (Mt. 14, 23). Jednak tylko teraz wzywa swych uczniów do uczestniczenia w jego nocnej modlitwie.

A gdy tak szli ku górze w śliczną, wiosenną noc, rzekł do nich Jezus: „Wszyscy wy zgorszycie się ze mnie tej nocy; albowiem napisane jest. Uderzę w pasterza, a rozprószą się owcy trzody. Lecz gdy zmartwychwstanę, uprzedzę was do Galilei” (Mt. 26, 31-32).

Piotr, wybitny choleryk, nie chciał w to wierzyć. W parę godzin potem, jeszcze tej samej nocy, spełniła się przepowiednia Pana o zaparciu się Apostoła i zapianiu koguta. Piotr, ślubujący swojemu dobremu Mistrzowi wierność aż do śmierci, chwieje się i upada wobec słów prostej, służebnej dziewki.

Ileż to już ślubowań wierności skierowano do Zbawiciela! Ach! – a ileż z nich złamano! My ludzie uważamy się za granitowe skały. A przecież łamliwi jesteśmy jak szkło, jak długo nie poznamy własnego serca. Kto pozna własne serce, ten nie ufa już sobie, jakiekolwiek byłby wieku i stanu. Dopiero taki jest silny – ale zaufaniem w Bożą moc.

Przy wejściu do ogrodu pozostawił Pan ośmiu Apostołów, zachęcając ich do modlitwy, by nie wpadli w pokusę. Tylko Piotra, Jana i Jakuba wziął ze sobą nieco na ubocze. Już w ich obecności rozpoczęła się Jego wewnętrzna męka. Oddalił się więc od nich z ponownym wezwaniem do modlitwy i poszedł głębiej w ogród (Mt. 26, 37-39; Mk. 14, 33-35; Łk. 22, 41).

Rozważmy różnorakie cierpienia Chrystusa na Górze Oliwnej oraz ich przyczyny.

(Śladami Męki Pana, Duchowe cierpienia Chrystusa w Ogrójcu, s. 23-24)

poniedziałek, 12 marca 2012

Ustanowienie Najśw. Sakramentu (2)

Cóż chciał przez to powiedzieć Zbawiciel w onej świętej godzinie? Chciał dobrowolnie wydać swoje ciało na ofiarę i swą krew wylać na przebłaganie za nasze grzechy, a zarazem chciał, by był niezapomniany aż do końca świata. Chciał, żebyśmy zawsze byli przy nim i żeby on zawsze pozostał przy nas.

Przy nas? Nie. To mu nie wystarczyło. On we mnie, a ja w nim – to była ostatnia jego wola, to był ostatni jego testament. W tym celu wziął chleb i wino i przemienił je w swoje Ciało i Krew, w tym celu pod postacią chleba i wina wstępuje do nas ze swą całą bosko – ludzko istotą. Jednoczy się z nami, aby nim żyły nasze dusze, jak ciało żyje chlebem.

O Boski Zbawicielu! Możemy jedynie dziękować, wierzyć, a z zarazem z Piotrem w uwielbieniu zawołać: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego” (Jan 6, 69).

Nasze zmysły muszą milczeć. Nie wnikają one w istotę nawet zwykłych rzeczy. Jakżeż więc mogły rościć sobie pretensje, by zrozumieć istotę ciała Chrystusa.

I rozum musi tu również milczeć. Chrystus jest Bogiem i stąd ma wszechmocną władzę nad ciałem swoim, jak również nad chlebem i winem, Oto wszystko, co rozum może powiedzieć.

Jakżeż głębokie jest to, co św. Tomasz z Akwinu napisał o Najśw. Sakramencie. Padł on na kolana przed Najśw. Eucharystią i wyśpiewał swój najgłębszy, pełen wiary hymn: „Adoro Te devote latens Deitas – Uwielbiam cię naboznie Bóstwo utajone”.

W pokorze uwielbiać, w wierze zamknąć oczy i w miłości przyjąć chleb żywota. Oto co możemy uczynić. Wystarczy to i dla uczonych i nie jest za ciężkie dla prostego, komunikującego dziecka.

Oby potęgowała w nas ta tęsknota za Stołem Pańskim z dnia na dzień. Obyśmy przynosili również skruszone serca, jako nasz dar ofiarny. Złóżmy ten mały, ubogi dar ofiarny w ręce wiekuistego ofiarnika, kapłana – Jezusa Chrystusa. Prośmy Zbawiciela, aby również nad naszym sercem wymówił słowa przemiany i aby zrobił z niego prawdziwe chrześcijańskie, Chrystusowe serce. Zadajmy sobie wszyscy trud, aby w naszym życiu nosić Chrystusa i być odbiciem jego. To jest życzenie i cel ostatecznego aktu usłużnej i ofiarnej miłości Jezusa.


(Śladami Męki Pana, Ostatnia Wieczerza i Ustanowienie Najśw. Sakramentu, s. 18-19)

niedziela, 11 marca 2012

Ustanowienie Najśw. Sakramentu (1)

Gdy Jezus z uczniami spożył paschalną wieczerzę, wziął do rąk chleb, dzięki czyniąc, błogosławił go, połamał i dał uczniom swoim, mówiąc przy tym: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje, które za was będzie wydane. To czyńcie na Moją pamiątkę”.
W podobny sposób wziął po wieczerzy i kielich, dzięki czynił i dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł im: „To jest Krew Moja Nowego Testamentu, która za was i za wielu będzie przelana na odkupienie grzechów. To czyńcie, ilekroć pić będziecie, na Moją pamiątkę” (Mt. 26, 26-29; Mr 14, 22-25; Łk. 22, 17-21; 1 Kor. 11, 23-25).


(Śladami Męki Pana, Ostatnia Wieczerza i Ustanowienie Najśw. Sakramentu, s. 21)

sobota, 10 marca 2012

Przepowiednia zdrady i odejście zdrajcy

Skoro Zbawiciel umył nogi uczniom swoim, ubrał z powrotem zwierzchnią szatę i zasiadł do stołu. Podczas wieczerzy rzekł: „Zaprawdę powiadam wam, iż jeden z was mnie wyda” (Mt. 26, 21).

W uroczystej. Podniosłej chwili uczty paschalnej padło jak grom z jasnego nieba to słowo o zdrajcy, wypowiedziane spokojnie, z powagą, a pewnie. Często przepowiadał Zbawiciel swą mękę. Ale krzyż pozostawał dla uczniów niezrozumiały. Słabymi byli ludźmi i nie rozumieli myśli Bożej. Słowa Mistrza o jego bliskiej męce zaliczali do tych wielu, pełnych tajemnicy i niezrozumiałych słów, które nawet co do swej treści były przed nimi zakryte. Teraz nagle męka Zbawiciela staje przed nimi w całej swej przerażającej bliskości. Jeśli prawdą jest, co mówi, wobec tego nikt nie może sobie zbytnio zaufać. Dlatego cisną się do niego z niespokojnym pytaniem: „Czy to ja, Panie?” Szczerze stawiają wszyscy to pytanie. Tylko jeden nie. I ten właśnie jeden otrzymał odpowiedź: „Tyś powiedział”. Z nią opuszcza gromadkę. „Lepiej by mu było, żeby się był nie narodził”. (Mt. 26, 24-25).

Teraz już wszyscy wiedzieli i zrozumieli. Pan idzie rzeczywiście na mękę i śmierć, jak inni ludzie. Idzie cierpieć i umrzeć. Jeszcze dziś, w święta przaśników ulegnie swoim wrogom. A ten, którego miejsce stoi pustką za stołem, jest już w drodze, by go zgubić. Oczywiście wstrząśnięci przerażeniem, nie zrozumieli zupełnie słów Mistrza, skierowanych do Judasza. Jak się to stanie, tego nie wiedzieli również. Powiedział im, żeby byli gotowi, żeby nawet nadchodzące, najstraszniejsze rzeczy utwierdziły ich wiarę w tego, który im powiedział.


(Śladami Męki Pana, Ostatnia Wieczerza i Ustanowienie Najśw. Sakramentu, s. 20-21)

piątek, 9 marca 2012

Zdarzenia w wieczerniku (2)

Co za przeciwieństwo! Z jednej strony dwunastu kłócących się o pierwsze miejsce – z drugiej strony pokorny Syn Boży. I aby im pokazać, że rzeczywiście jest między nimi jak sługa, klęka na ziemi przed każdym z tych ciągle jeszcze małostkowych ludzi i umywa im nogi.

Przez tę upokarzającą czynność umycia nóg chciał im Zbawiciel pokazać, na czym polega porządek godności w niebie. Na pokorze i na usłużnej miłości. Od tego nikt nie może być wolny, kto chce mieć wartość w oczach Bożych. Wartość przed Bogiem ma każdy tylko o tyle, o ile postępuje w prawdziwej pokorze i usłużnej miłości. Dzieci tego świata i dzieci światłości więcej różnią się między sobą na tym punkcie, aniżeli we wszystkich innych. Dla świata ten tylko posiada jakieś znaczenie, kto umie wystąpić z siła i blaskiem, kto umie innych rzucić na kolana. Ale przed Bogiem ten tylko posiada jakąś wartość, kto sam pokornie rzuca się na kolana jak sługa. Dlaczego? Ponieważ pokora jest prawdą. Kto przenika głębię swej duszy, kto zna prawdziwie sam siebie, ten nie wynosi się dumnie ponad innych. Takiemu nie przychodzi trudno uznać: „Jesteś lepszy niż ja” – a przynajmniej: „Nie jestem lepszy od Ciebie”. Z tego przeświadczenia powstaje potem pragnienie: „Nie chcę cię oceniać, mój bracie; nie chcę rzucać kamieniem na ciebie, a tym mniej, nie chcę wynosić mojej głowy ponad twoją. Twoje dobro chcę nazwać dobrocią, a twoje błędy słabością ludzką, ponieważ na twoim miejscu możebnym był upadał i prędzej i ciężej. Chcę ci służyć pomocą i pomóc usługą, gdzie tylko mogę”.

Oby ten duch pokory, chęci usłużenia bliźniemu zwyciężył ludzką chęć panowania. Jakież wielkie jest wśród świata dążenie do panowania, do posiadania obsługi, do uciskania i wyzyskiwania drugich.

Uznajmy przynajmniej każdą dobrą stronę bliźniego. Starajmy się każde potknięcie się bliźniego naprawić szlachetną, taktowną dobrocią.

Jak pięknie okazał na uczniach swoich Zbawiciel tę poprawiającą dobroć. Kłócą się między sobą, a On nie rzuca im żadnego ostrego słowa. Klęczy tylko przed nimi na podłodze i umywa im nogi. Jakżeż wielki jesteś, o Boże! Ty wiesz, że wśród nich jest i zdrajca twój. Za parę godzin zdradzi cię pocałunkiem. A przecież i przed nim klęczysz w swej usłużnej miłości.

(Śladami Męki Pana, Ostatnia Wieczerza i Ustanowienie Najśw. Sakramentu, s. 19-20)

czwartek, 8 marca 2012

Zdarzenia w wieczerniku (1)

Możemy je sobie na podstawie żydowskich obrzędów świąt paschalnych tak przedstawić: Około szóstej godziny wieczór przyszedł Pan ze swoimi uczniami. Po umyciu rąk zgotowano i podano pierwszy rytualny kielich. Położono się na sofach.

Następuje zmieszanie drugiego kielicha i opowieść o znaczeniu i powodach uroczystości paschalnych. Wypicie drugiego kielicha kończy część Hallelu (Ps. 112 i 113, 1-8). Hallel, jest to wspólna nazwa psalmów 112-117. Śpiewali go Izraelici między innymi uroczystościami również i podczas uczty paschalnej.

Teraz dopiero rozpoczyna się właściwa uczta paschalna. Na jej początku mówi Zbawiciel te znamienne słowa: „Pożądaniem pożądałem pożywać tę paschę z wami, zanimbym cierpiał. Bo wam powiadam, że odtąd nie będę jej pożywał, aż się wypełni w królestwie Bożym” (Łk. 22, 15-16).

Ta wzmianka o królestwie Bożym spowodowała kłótnie wśród uczniów o godności: kto z nich będzie większy. A Jezus odpowiedział im: „Królowie narodów panują nad nimi, a ci, którzy władzę nad nimi sprawują, zwani są dobroczyńcami. Lecz wy nie tak: ale który jest między wami większy, niech będzie jako mniejszy; a przełożony jako ten, co służy. Albowiem któż jest większy: ten, co siedzi u stołu, czy ten, co służy? Czy nie ten, który siedzi? A ja jestem wpośród was, jako ten, co służy. Lecz wy jesteście, którzyście wytrwali przy mnie w pokusach moich, a ja wam przekazuje królestwo, jako mi przekazał Ojciec mój, abyście jedli i pili u stołu mego w królestwie moim, i siedzieli na stolicach, sądząc dwanaście pokoleń izraelskich” (Łk. 22, 25-30).

(Śladami Męki Pana, Ostatnia Wieczerza i Ustanowienie Najśw. Sakramentu, s. 18-19)

środa, 7 marca 2012

Przygotowanie do wieczerzy

Nadszedł dzień Przaśników. Należało zabić baranka wielkanocnego. Wtedy wysłał Jezus Piotra i Jana z poleceniem: „Idźcie i przygotujcie nam paschę, abyśmy pożywali”.
„Gdzie chcesz, abyśmy przygotowali?” – zapytali go.

A On im odpowiedział: „Gdy wejdziecie do miasta, spotka was człowiek, niosący dzban wody, idźcie za nim do domu, do którego wejdzie. A powiedzcie gospodarzowi domu: nauczyciel mówi Tobie: Gdzie jest gospoda, w której bym spożywał paschę z uczniami moimi? A on wam pokaże wieczernik wielki, usłany. Tam przygotujcie” (Łk. 22, 7-13)


(Śladami Męki Pana, Ostatnia Wieczerza i Ustanowienie Najśw. Sakramentu, s. 18)

wtorek, 6 marca 2012

Wejście do świątyni (3)

„Panie, chcemy Jezusa zobaczyć”. W tej prośbie ludów, przystępujących do Pana, ujawnia się życzenie wszystkich narodów, błagających o zbawienie. „Chcemy zobaczyć Jezusa” – tak świadomie lub podświadomie błagają tysiące i tysiące. Światło ewangelii nie oświeciło jeszcze wielu dusz.

Cóż masz czynić, żeby im pomóc? Co, żeby ich doprowadzić do poznania i do miłości Zbawiciela? Co mógłbyś uczynić, a co czynisz w rzeczywistości? Oby należycie zrozumiały te słowa Zbawiciela liczne apostolskie dusze: „Kto miłuję duszę swoją, straci ją, a kto nienawidzi duszy na tym świecie, na żywot wieczny zachowa ją”.

Jak ziarnko pszeniczne przez swe unicestwienie staje się owocne, tak samo i w dziedzinie nadprzyrodzonej ze śmierci tryska nowe życie. Podobnie i człowiek musi sam siebie unicestwić przez umartwienie i upokorzenie, aby uczcić Boga i ofiarować mu dusze.

Wyzyskaj każdy środek do skłonienia Boga, aby doprowadził twoich pogańskich braci do prawdziwej wiary. Łany Boże w odległych obszarach misyjnych Kościoła są wielkie. Ale robotników mało. Proścież tedy Pana żniwa, aby posłał robotników do winnicy swojej. Amen.

(Śladami Męki Pana,Uroczysty wjazd do Jerozolimy, s. 17)

poniedziałek, 5 marca 2012

Wejście do świątyni (2)

Cierpiący i opuszczeni, pokorni i dzieci, to są wybrani, zaszczytne w Jego sercu zajmujący miejsce. Oni proszą o zmiłowanie i oddają się Jego Świętej Woli. Oni poznali, że Jezus posiada wszelką moc w dziedzinie natury i łaski. Od tej wszechmocy oczekują światła dla oczu, nowej siły dla ciała i duszy, a oczekiwanie ich nie może być zawiedzione. Dzięki ich obecności świątynia staje się rzeczywiście domem Modlitwy, z której ustawicznie wstępuje ku niebu prośba i dziękczynienie.

Do tych sprawiedliwych należą również i poganie bogobojni. Oni zwrócili się do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej i prosili go mówiąc: „Panie, chcemy ujrzeć Jezusa”. Filip poszedł i porozumiał się z Andrzejem. Wspólnie przedłożyli prośbę Jezusowi.

Jezus rzekł do nich: „Przyszła godzina, żeby był uwielbiony Syn człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę mówię wam: Jeśli ziarno pszeniczne wpadłszy w ziemię, nie obumrze, samo zostanie; lecz jeśli obumrze, wiele owocu przynosi. Kto miłuję duszę swą, straci ją; a kto nienawidzi duszy swojej na tym świecie; na żywot wieczny zachowa ją.

Jeśli kto mnie służy, niech idzie za mną, a gdzie ja jestem i sługa mój będzie. Jeśli kto mnie będzie służył, uczci go Ojciec mój” (Jan 12, 21-26).

Do kogo wyrzekł Chrystus te słowa? W pierwszym rzędzie do swych uczniów, a przede wszystkim do Filipa i Andrzeja. Znaczenie ich było takie: Muszę umrzeć, żebyście wy stali się dojrzałym owocem mojego życia i śmierci. Powinniście się uczyć ode mnie oddawać swe życie dla zbawienia dusz. Wtedy i wy również będziecie tam, gdzie ja będę – na drodze krzyża. Ale będziecie potem uczestniczyć również i w mojej chwale.

Radością opływa serce Zbawiciela, że go poznają ludy pogańskie, że dają się chrzcić, że przyjmują jego myśl, że chcą przyznać się do jego ewangelii.

(Śladami Męki Pana,Uroczysty wjazd do Jerozolimy, s. 16)

niedziela, 4 marca 2012

Wejście do świątyni (1)

Tak to w nieprzeliczonym mnóstwie i wśród nieopisanej radości zbliżył się pochód do miasta. Ono również uległo poruszeniu. Wszystko pytało: „Któż to jest, który tak wchodzi?” A tłumy wchodzące z Panem, śpiewając i sławiąc Boga, odpowiadały im okrzykiem: „Ten jest Jezus, prorok z Nazaretu Galilejskiego” (Mt. 21,11)

Wreszcie niebywałe wzburzenie mas utonęło w świątyni, do której wstępuje Jezus. Jak zwykle, cisnęły się do Niego ślepi i chromi. Uzdrawiał wszystkich. Ręce jego dnia tego opływały w łaskę i litość.

Ciągle jeszcze brzmiały okrzyki, skierowane do Niego: „Hosanna Synowi Dawidowemu!” Wołaniom nie było końca. Wśród wrzawy dźwięczały jak srebrne trąbki czyste, dziecięce głosiki.

Gdy arcykapłani i uczeni w Piśmie zobaczyli zdziałane cuda i usłyszeli dzieci, wołające: „Hosanna Synowi Dawidowemu”, oburzyli się. Rzekli mu więc z wyrzutem: „Słyszysz, co ci mówią”?
A Jezus odpowiedział im: „I owszem. Nie czytaliście nigdy, iż z ust niewiniątek i ssących doskonałą uczyniłeś chwałę?” (Mt. 21, 17).

Tak. Czytali Pismo św. i nie rozumieli go. Słyszeli owe „Hosanna”, ale go nie uznali. Ujrzeli, że ślepi widzą, ale sami zostali ślepcami. Widzieli, że chromi chodzą, ale sami zostali kulawymi. Nie chcieli pomocy jego łaski, i dlatego zginęli. I Jezus opuścił ich. (Mt. 21, 17).


(Śladami Męki Pana,Uroczysty wjazd do Jerozolimy, s. 15)

sobota, 3 marca 2012

Wjazd do Jeruzalem

Wieść o tym runęła jak pożar po Jerozolimie. Wtedy to wystrzelił ku górze pierwszy płomień mesjanicznego zapału. Najpierw w tej, a potem w innej grupce ludzi. Drgający płomień wybuchnął wnet w płonący jasno ogień. Zerwały się wówczas okrzyki: „Hosanna Synowi Dawidowemu! Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie! Hosanna na wysokościach!” (Mt. 29, 9). Wielotysięczne tłumy powtarzały ten okrzyk. Dzieci śpiewały i radowały się. Cięto z drzew świeże gałązki i rzucano je po drodze. A okrzyki, jak nieposkromione fale, potoczyły się w głąb miasta.

A gdy On przybliżył się i zobaczył miasto, zapłakał nad nim i powiedział: „O gdybyś i ty poznało, i to w ten dzień twój, co jest ku pokojowi twemu, a teraz zakryte jest przed oczyma twymi. Albowiem przyjdą na ciebie dni i otoczą cię nieprzyjaciele twoi wałem, i oblegną cię, i ścisną cię zewsząd: i na ziemię cię powalą i synów twoich, którzy w tobie są, a nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu; dlatego, żeś nie poznało czasu nawiedzenia twego” (Łk. 19, 41-44).

Te łzy rozpoczynają właściwą historię Męki Pana. Zaiste, głęboko wzruszający to obraz. W Jerychu został ułaskawiony celnik i grzesznik Zacheusz; a potem na Golgocie rozbójnik i łotr, a więc szczerze szukający Boga i powracający marnotrawny syn. Ale pomiędzy tymi dwoma zdarzeniami znajduje się odrzucenie miasta, które nie poznało czasu nawiedzenia swego.

***
Nadchodzi godzina, kiedy wyczerpie się cierpliwość Boga, a zatwardziali opornicy oddani będą w ręce sprawiedliwości. Nieskończona mądrość dopuszcza, żeby wszyscy, świadomie zamykający serca przed poznaną prawdą, wpadli w zaślepienie.
Rozważ to dobrze, duszo chrześcijańska! Przystąp do Zbawiciela i proś Go, aby ci się objawił zupełnie, żebyś się już dłużej nie wzbraniała całkowicie należeć do Niego. Proś Go, niech przez łzy swoje uzyska ci od Ojca niebieskiego łaskę i zlitowanie, i niech już nigdy nie dopuści, żebyś zginęła.


(Śladami Męki Pana,Uroczysty wjazd do Jerozolimy, s. 14-15)

piątek, 2 marca 2012

Przygotowanie do wjazdu do Jerozolimy

Jeruzalem w całej okazałości odświętnej szaty, jaką przyoblekało się na święta Paschy. Przez bramy miasta ciągnęły karawany pątnicze, jedna za drugą. Wielu przybyszów musiało szukać schronienia poza murami miasta, w namiotach i szałasach. Każda ulica, każdy plac rozbrzmiewał przez cały dzień od tego ustawicznego ruchu ludzkich mas. W nocy rozbrzmiewały tysiączne ognie w obozach, namiotach, schroniskach – wszędzie. Nie uciszało się ani na chwilę nawet w nocy.

Z placu świątyni rozlegał się przytłumiony ryk ofiarnych zwierząt. Czasem dolatywał dźwięk świętych puzonów lub pątnicze śpiewy, wielojęzyczny gwar ludzkich mów.
Tu i ówdzie przystawały grupki ludzi i poszeptywały sobie tę i ową wiadomość: kiedy przybędzie prokurator, a kiedy Herod; jak wzajemnie się nienawidzą; a czy na pewno przyjdzie On, ten, którego sława niebywałego cudu w Betanii obiegła całe Jeruzalem, Jezus Nazaretański – prorok wielki.

Nadeszła godzina Ojca. Ale w zupełnie innym znaczeniu, niż to pojmowali po ziemsku sądzący żydzi. Jezus wyruszył ku miastu, gotującemu się na zapadające święta Paschy.

Skoro przybyli do Betfage na Górze Oliwnej, w pobliżu Jerozolimy, wysłał Jezus dwóch uczniów z poleceniem: „Idźcie do wsi, która jest przed wami, a natychmiast znajdziecie oślicę uwiązaną i ośle z nią; odwiążcie i przywiedźcie mi. A jeśliby wam kto co rzekł, powiedzcie, iż Pan jej potrzebuje; a zaraz je puści”. (Mt. 21, 1-3).


(Śladami Męki Pana,Uroczysty wjazd do Jerozolimy, s. 13)

czwartek, 1 marca 2012

Sposób rozważania Męki Chrystusa (4)

Nie dopuszczajmy więc, żeby jakiś dzień upłynął nam bez pamięci o Męce Pana naszego. Miejmy głębokie nabożeństwo do niej bądź to przez rozmyślanie o Niej bądź też przez odprawienie Drogi Krzyżowej. Pamiętajmy również o Męce Chrystusa, skoro odwiedzamy Najśw. Sakrament albo przyjmujemy Komunię św. Przecież Chrystus dlatego ustanowił Najświętszy Sakrament, żeby ciągle odżywało w nas wspomnienie o jego miłości, jaka nam okazał przez swą ofiarną śmierć na krzyżu. A szczególnie powinniśmy czcić Mękę Chrystusa, gdy uczestniczymy w Ofierze Mszy św. Wszak ona nie jest niczym innym, jak bezkrwawym ponowieniem ofiary krzyżowej.
Wreszcie powinniśmy czcić Mękę Pańską przez naśladowanie cnót, które szczególnie promieniują ku nam.

Gdy Zbawiciel przy Ostatniej Wieczerzy dokonał największego dzieła pokory, że klęcząc przed swymi uczniami, umywał im nogi – powiedział wówczas, „Dałem wam przykład, żebyście i wy czynili tak, jak wam uczyniłem” (Jan 13, 15). A czego żąda Zbawiciel od pokory, to odnosi się i do wszystkich cnót. Wskazuje na to św. Piotr Apostoł w słowach: „Chrystus za nas ucierpiał, zostawiając wam przykład, abyście wstępowali w ślady jego” (1 Piotr 2, 21).

Św. Bernard mówi, że przy każdej tajemnicy, którą rozważamy, musimy głęboko wziąć sobie do serca słowa naszego Pana, wyrzeczone do uczniów po obmyciu nóg: „Wiecie, com wam uczynił? (Jan 13, 12). Rozumiecie tę tajemnicę? Rozumiecie dobrodziejstwo stworzenia, odkupienia, powołania? Rzeczywiście, jakżeż mało znamy i oceniamy, co Bóg uczynił dla nas.

Gdybym to poznał i głęboko wziął sobie do serca, że Ty, o Panie, pozwoliłeś się przybić dla mnie do krzyża, wtedy nie potrzebowałbym żadnego innego powodu, by utwierdzić się w miłości ku Tobie i by ofiarować Ci całe serce moje. To ostatnie byłoby jedynie prawdziwym moim podziękowaniem. Amen.


(Śladami Męki Pana, Słowo wstępne, s. 11-12)

środa, 29 lutego 2012

Sposób rozważania Męki Chrystusa (3)

3. Z miłości dla nas cierpi te męki Zbawiciel. Jest to dogmatem wiary, że Jezus Chrystus nas ukochał i z miłości ku nam podjął śmierć. Któż mógłby zabić wszechmocnego Boga, gdyby On sam nie poświęcił dobrowolnie swego życia?
„Nikt nie bierze jej ode Mnie (duszy), ale sam kładę ją od siebie” (Jan 10, 18). To, co powiedział o sobie św. Paweł, to może i musi każdy z nas o sobie powiedzieć: „Umiłował mnie i wydał samego siebie za mnie (Gal. 2, 20).


(Śladami Męki Pana, Słowo wstępne, s. 11)

wtorek, 28 lutego 2012

Sposób rozważania Męki Chrystusa (2)

2. Bóstwo usuwa się niejako od natury ludzkiej. Mianowicie pod względem działania zachowawczego i uszczęśliwiającego. Zamiast Najświętszą naturę ludzką bronić, pocieszać i uszczęśliwiać, Bóstwo utrzymuje ją tylko i wzmacnia, żeby mogła cierpieć niezmiernie dużo i długo. Wprawdzie radość, płynąca z oglądania Boga, przelewa się w sposób naturalny na całą duszę, ale to napełnienie radością nie odbywa się bez współdziałania Bożego. Jeżeli więc Bóg z rozumnych względów – a te zachodziły u Chrystusa – odmawia współdziałania swego, ból i smutek może się ostać przy nieskończonej radości oglądania Boga. Na to zupełne opuszczenie przez Boga żalił się sam Zbawiciel na krzyżu: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” (Mat. 27-28)

Męczenników krzepiła w ich mękach niebiańska, Boska pociecha. Ona dopomagała im do znoszenia cierpień nie tylko mężnie, ale i radośnie. Zbawiciel chciał dla nas jednak więcej wycierpieć. Zamknął bramy wszelkiej pociechy i radości. Co więcej – musiał nawet zdziałać cud porządku nadprzyrodzonego. Cud ten polegał przede wszystkim na odmówieniu współdziałania Bożego. Ale dlatego był opuszczony już nie tylko przez swych uczniów, lecz również przez swego niebieskiego Ojca.


(Śladami Męki Pana, Słowo wstępne, s. 10)

poniedziałek, 27 lutego 2012

Sposób rozważania Męki Chrystusa (1)

Do rozważania tajemnic Męki pomaga wielce zaznajamiać się i wzbudzać te uczucia, jakie podczas Męki ożywiały Zbawiciela. Przy każdym więc rozważaniu powinniśmy się zastanowić, że:

1. Z własnej woli cierpi Zbawiciel. Chrystus chce cierpieć i to dobrowolnie. Ta dobrowolność i chęć cierpienia sprawiają, że Męka Chrystusa jest dla nas szczególnie godna uwielbienia. „Dlatego miłuje mnie Ojciec, że Ja kładę duszę moją, abym ją znowu wziął. Nikt nie bierze jej ode mnie, ale Ja kładę ją sam od siebie: i mam moc położyć ją, i mam moc znowu wziąć ją” (Jan 10, 17-18).

Dobrowolnie oddał się w ręce swoich wrogów. Jedno przecież słowo: „Jam jest”, powala ich na ziemię. Dobrowolnie dopuszcza, by przyszło na Niego rozłączenie duszy od ciała, - jak to dał poznać przez swój okrzyk, bezpośrednio wyprzedzający śmierć. Chociaż jego wrogowie uczynili wszystko, co w sposób naturalny musiało spowodować śmierć, to przecież w mocy Chrystusa, jako Stwórcy przyrody, było zniweczyć zadawane Mu boleści i w ten sposób zachować cudownie życie.

Dlatego sławi Apostoł heroiczną miłość, z jaką się Zbawiciel ofiarował za nas. W tym dobrowolnym oddaniu się widzi najsilniejszą pobudkę do wzajemnej miłości: „Z Chrystusem jestem przybity do krzyża. I żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus. A o ile żyję teraz w ciele to żyję w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie” (Gal. 2,20)

(Śladami Męki Pana, Słowo wstępne, s. 9-10)

niedziela, 26 lutego 2012

Nabożeństwo do Męki Chrystusowej (2)

Św. Tomasz z Akwinu odwiedził pewnego dnia św. Bonawenturę. Zapytał go przy tym, która książka posłużyła mu najwięcej do skreślenia tylu i tak pięknych nauk, jakie zawierają się w jego dziełach. Św. Bonawentura wskazał mu na obraz Ukrzyżowanego. Był on zupełnie poczerniały od wyciśniętych na nim pocałunków. "To jest moja książka - powiedział - z której czerpię i z którą piszę. Z niej wyuczyłem się tej odrobiny wiedzy, jaką posiadam.

Św. Filip Benicjusz nazywał krucyfiks, po prostu "swoją książką" (Brewiarz rzymski, 23 sierpnia, lekcja 6).

Bł. Henryk Suzo wziął rac ostre żelazo i wypisał sobie na nim na piersiach imię swojego Pana ukochanego. Ociekając krwią, poszedł do kościoła. Rzucił się tam przed Ukrzyżowanym na ziemię i powiedział: "O Panie, jedyna miłości mojej duszy! Popatrz! Chciałbym cię jeszcze głębiej zapisać w moim sercu, lecz nie mogę. Ty, który wszystko możesz, uzupełnij to, czego brak moim siłom. Wyciśnij tak głęboko w moim sercu Twoje uwielbione imię, żeby z niego już nigdy nie było wymazane. Ani imię Twoje, ani miłość Twa".

Chęć cierpienia i miłość ku cierpiącemu Zbawcy jest istotnie charakterystyczną cechą świętych. Świętość oznacza przecież heroizm chrześcijańskiej cnoty. Ale heroizm jest nie do pomyślenia bez cierpienia i bez chęci cierpienia. Dlatego to katechizm rzymski (151,6) kończy objaśnienie czwartego artykułu wiary tymi słowami: W męce mamy lśniący przykład każdej cnoty: cierpliwości, pokory, bezgranicznej miłości, łagodności, posłuszeństwa, najwznioślejszej wytrwałości nie tylko w podjęciu cierpień Chrystusa. I tak naprawdę możemy powiedzieć: Wszystkie nauki, jakie podczas długiej działalności nauczycielskiej stwierdził czynem podczas jednego dnia Męki".
 
Tyle pokrótce o zbawczej Męce i śmierci Chrystusa, naszego Pana. Oby żywe były te tajemnice w naszych duszach. Obyśmy w złączeniu z Chrystusem uczyli się cierpieć, umierać i iść razem do grobu; żebyśmy i razem z Nim - po zniszczeniu wszelkiego grzechowego brudu zmartwychwstali do nowego życia i żeby Jego łaska i miłosierdzie uczyniły nas godnymi uczestnictwa w Jego chwale w królestwie niebieskim.

(Śladami Męki Pana, Słowo wstępne, s. 8-9)

sobota, 25 lutego 2012

Nabożeństwo do Męki Chrystusa (1)

Krzyż Chrystusa i Jego męka była ośrodkiem pobożności w pierwotnym Kościele chrześcijańskim. Również i po Konstantynie aż do XII stulecia jest Ukrzyżowany zwycięskim królem: "Regnavit a ligno Deus - z drzewa królował Bóg". Przedstawia nam to ówczesna sztuka i nasza dzisiejsza. Wtedy powstała także i liturgia specjalna.

Zagłębienie się w poszczególne cierpienia Chrystusa i serdeczne z Nim współczucie należało do ulubionych ćwiczeń i praktyk wielkich świętych średniowiecza: Anzelma, Bonawentury, Brygidy, Franciszka z Asyżu, Bernarda. Opowiadania ewangeliczne rozszerzano w pobożnych rozważaniach o życiu Jezusa. Usiłowano odtworzyć prawdopodobny przebieg poszczególnych zdarzeń. Coraz to więcej mówiono o wewnętrznych cierpieniach Pana, a przy zewnętrznych coraz to więcej zwracano uwagę ja Jego wnętrze. Tak np. niemieccy mistycy uwydatniają w Męce opuszczenie przez Boga.

Wiedzę świętych tworzy rozważanie Męki Chrystusowej. Wszyscy Apostołowie wskazują na cierpiącego Zbawiciela jako na wzór: "I Chrystus za nas cierpiał, zostawiając wam przykład, żebyście wstępowali w Jego ślady". (I. Piotr 2,21). A Apostoł narodów mówi: "Bo nie sądziłem, że trzeba mi coś umieć pomiędzy wami, prócz Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego" (I. Kor. 2,2).

Wszyscy święci uczyli się sztuki miłości Bożej przez rozważanie Męki Ukrzyżowanego. Tak Ignacy Antiocheński i wielcy bohaterowie czasów męczeństwa; i taki Franciszek z Asyżu, Ignacy Loyola; i Jan od Krzyża ("Panie! cierpieć, albo być wzgardzonym dla Ciebie").

A ta miłość Boża przechodzi w głód cierpienia u takich cudnych kwiatów mistyki katolickiej jak: św. Ludwina, Katarzyna Seneńska, Magdalena de Pazzis (cierpieć - nie umierać), Teresa od Jezusa (albo cierpieć, albo umrzeć), Katarzyna Emmerich i wiele innych. 

Bo i rzeczywiście, któryż chrześcijanin, rozważający Mękę Jezusa Chrystusa, mógłby żyć bez miłości do swego Zbawcy? "Rany Jezusa" - mówi św. Bonawentura - są ranami miłości Jezusowej. Są to strzały, które zranią i najtrwalsze serce; są to płomienie, które rozpalają i najzimniejsze dusze".

(Śladami Męki Pana, Słowo wstępne, s. 7-8)

piątek, 24 lutego 2012

Przedmowa

Rozważania te opracowano według pasyjnych kazań O. Jakuba Groeninga T.J. pt.: „Śladami Męki Pana” (1947)

Nie są to rozważanie w ścisłym pojęciu. Są raczej objaśnieniem Męki Chrystusa. Zawierają one opis tego najdonioślejszego i najciekawszego procesu, jaki kiedykolwiek wytoczono przed trybunał sędziowski, a od którego wyroku zawisła cała dola i niedola ludzkości.

O. Groenings zadał sobie dużo trudu, aby oddać w jasnych i jędrnych słowach wszystko, co o tym podniosłym przedmiotem mówi wiedza katolicka. Ze szczególnym upodobaniem opierał się w swej pracy na wielkich teologach katolickiej starożytności i w tej przebogatej kopalni głębokiej, duchowej wiedzy, wyszukiwał i zbierał kamienie do budowy swego dzieła.

Choć książka ta nie jest we właściwym znaczeniu podręcznikiem do rozmyślań, jednak dostarcza obfitego materiału do rozważań i prowadzi do głębszego zrozumienia Męki Chrystusa.

Niechże przyczyni się ona do zwiększenia małej garstki prawdziwych miłośników krzyża Jezusa Chrystusa. „Wielu bowiem idzie za Chrystusem aż do łamania chleba, ale mało aż do picia kielicha mąk” (Tomasz a Kempis, O naśladowaniu Chrystusa, Księga I, rodz. 11)


(Śladami Męki Pana, Przedmowa ks. B. Van Acken T. J.)

czwartek, 23 lutego 2012

Spis treści

Przedmowa
Słowo wstępne
I. Nabożeństwo do Męki Chrystusowej
II. Sposób rozważania Męki Chrystusa
Uroczysty wjazd Jezusa do Jerozolimy
I. Przygotowanie do wjazdu
II. Wjazd do Jeruzalem
III. Wejście do świątyni 
Ostatnia Wieczerza i ustanowienie Najświętszego Sakramentu
I. Przygotowanie do Wieczerzy
II. Zdarzenia w wieczerniku
III. Przepowiednia zdrady i odejście zdrajcy
IV. Ustanowienie Najświętszego Sakramentu Ołtarza
Duchowe cierpienia Chrystusa w Ogrójcu
I. Różnorodne cierpienia Jezusa na Górze Oliwnej
II. Trzy przyczyny śmiertelnych cierpień Chrystusa
Bliższe okoliczności duchowych cierpień Chrystusa
I. Zewnętrzne okoliczności duchowych cierpień Chrystusa
II. Powody, dla których Chrystus podjął cierpienia konania
Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu
I. Okoliczności tej modlitwy
II. Przyczyny modlitwy Chrystusa
III. Owoce modlitwy Jezusa
Parokrotny powrót Chrystusa do swych Apostołów
I. Przyczyny parokrotnego powrotu Chrystusa do swych apostołów
II. Słowo Zbawiciela do uczniów
Zdrada Judasza
I. Przygotowanie zdrady
II. Przeprowadzenie zdrady
III. Właściwa przyczyna zdrady
Pojmanie Zbawiciela
I. Cuda okazujące Jego moc
II. Cuda na dowód Jego Boskiej miłości
Dalsze zdarzenia po pojmaniu
I. Droga z Ogrójca do Annasza
II. Wstępne przesłuchanie u Annasza
Proces Chrystusa u Kajfasza
I. Zeznania świadków
II. Zasądzenie oskarżonego
III. Niesprawiedliwe poniewieranie
Piotr trzykrotnie zapiera się Mistrza
I. Przebieg zaparcia się
II. Przyczyny zaparcia się
III. Skrucha Piotra
Śmierć zdrajcy
I. Żal Judasza
II. Nieczułość i obłuda arcykapłanów
III. Rozpacz i śmierć Judasza
Oskarżenie przed Piłatem
I. Powody do oskarżenia
II. Przebieg oskarżenia
III. Przedmiot oskarżenia
Pierwsze przesłuchanie Jezusa u Piłata
I. Przebieg pierwszego przesłuchania
II. Zasadniczy błąd Piłata przy przesłuchiwaniu Jezusa
Chrystus przed Herodem
I. Radość Heroda
II. Rozczarowanie Heroda
III. Zemsta Heroda
Chrystus i Barabasz
I. Piłat dąży do uwolnienia Chrystusa
II. Wynik zabiegów Piłata: Jezus odrzucony przez lud
Biczowanie Chrystusa
I. Biczowanie
II. Zamiary Zbawiciela przy biczowaniu
Cierniem ukoronowanie
I. Prawny tytuł Chrystusa do korony
II. Ofiarowane insygnia królewskie
III. Hołd złożony Chrystusowy
"Ecce homo" Oto człowiek!
I. Nowe usiłowanie Piłata, by uwolnić Chrystusa
II. Wynik ponownych starań o uwolnienie Chrystusa
Drugie przesłuchanie Chrystusa u Piłata
I. Przebieg drugiego przesłuchania
II. Błędy Piłata przy drugim przesłuchaniu
Ostatnia rozprawa sądowa
I. Ostatnie usiłowanie Piłata, aby uwolnić Chrystusa
II. Piłat oznajmia uroczyście swoją niewinność
III. Piłat wydaje wyrok śmierci
Dźwiganie krzyża
I. Przygotowanie do ostatniej drogi
II. Droga aż do bram miasta
Droga na miejsce stracenia
I. Współczucie arcykapłanów
II. Współczucie niewiast jerozolimskich
Stracenie
I. Ostatnie przygotowania do ukrzyżowania
II. Ukrzyżowanie
Pierwsze słowo Chrystusa na krzyżu
I. Przedmiot tej prośby
II. Powody, jakie Chrystus przytoczył dla wysłuchania swej prośby
Drugie słowo Chrystusa na krzyżu
I. Powód do drugiego słowa
II. Treść drugiego słowa Chrystusa na krzyżu
Trzecie słowo Chrystusa na krzyżu
I. Osoby do których wyrzekł Jezus trzecie słowo
II. Treść trzeciego słowa Chrystusa
Czwarte słowo Chrystusa na krzyżu
I. Treść skargi
II. Trzy powody skłoniły Chrystusa do wypowiedzenia tej skargi
III. Różnorodne wrażenia skargi u słuchaczy
Piąte słowo Chrystusa na krzyżu
I. Powody tej skargi
II. Okoliczności i właściwości skargi
III. Spełnienie żałosnej prośby
Szóste słowo Chrystusa na krzyżu
I. Śmierć Chrystusa na krzyżu była prawdziwą ofiarą
II. Nieskończona wartość ofiary krzyżowej
Siódme słowo Chrystusa na krzyżu
I. Treść siódmego słowa
II. Okoliczności siódmego słowa
Cierpienia Chrystusa na krzyżu
I. Cierpienia Ukrzyżowanego na Jego świętym Ciele
II. Cierpienia Ukrzyżowanego na sławie
III. Duchowe cierpienia Ukrzyżowanego
Cudowne zdarzenia przed śmiercią i przy śmierci Chrystusa
I. Cudowne zdarzenia przy śmierci Chrystusa
II. Różnorodny wpływ tych cudownych zdarzeń
Zdarzenie zaraz po śmierci Chrystusa
I. Połamanie goleni u łotrów
II. Otwarcie Najświętszego Boku
Ostatnie wydarzenia męki Chrystusa
I. Zdjęcie z krzyża
II. Przygotowanie do pogrzebu
III. Pogrzeb Jezusa
Straż nad grobem
I. Zabiegi arcykapłanów u Piłata
II. Pilnowanie grobu