wtorek, 13 marca 2012

Duchowe cierpienia Chrystusa w Ogrójcu

Minęła wspaniała uroczystość – wieczerza. Tak szybko przeszły te godziny radości, a nastąpiły straszne dni smutku i niedoli.

Jezus z uczniami swoimi opuszcza miasto i udaje się w ciche ustronie, do Ogrodu Oliwnego. Chętnie go nawiedzał – szczególnie w ostatnich burzliwych dniach- by się tam modlić. Dlatego to oświadcza ewangelista: „A wyszedłszy, szedł wedle zwyczaju na górę Oliwną” (Łk. 23, 29).

Ale nigdy nie rozpoczynał swej nocnej modlitwy tak uroczyście i z taką powagą. Oto nawet uczniów swoich napomina, żeby się wespół z nim modlili i czuwali.

To wszystko zapowiada jakieś ogromnie doniosłe zdarzenie. Prawda- zwykł był i dawniej odprawiać nadzwyczajne, przeważnie nocne modlitwy, a przede wszystkim, gdy miał zrobić jakiś ważny krok – np. przed wyborem Apostołów (Łk. 6, 12), przed przyrzeczeniem prymatu (Łk. 9, 18), przed swym przemienieniem (Łk. 9, 28), przed obietnicą ustanowienia Eucharystii (Mt. 14, 23). Jednak tylko teraz wzywa swych uczniów do uczestniczenia w jego nocnej modlitwie.

A gdy tak szli ku górze w śliczną, wiosenną noc, rzekł do nich Jezus: „Wszyscy wy zgorszycie się ze mnie tej nocy; albowiem napisane jest. Uderzę w pasterza, a rozprószą się owcy trzody. Lecz gdy zmartwychwstanę, uprzedzę was do Galilei” (Mt. 26, 31-32).

Piotr, wybitny choleryk, nie chciał w to wierzyć. W parę godzin potem, jeszcze tej samej nocy, spełniła się przepowiednia Pana o zaparciu się Apostoła i zapianiu koguta. Piotr, ślubujący swojemu dobremu Mistrzowi wierność aż do śmierci, chwieje się i upada wobec słów prostej, służebnej dziewki.

Ileż to już ślubowań wierności skierowano do Zbawiciela! Ach! – a ileż z nich złamano! My ludzie uważamy się za granitowe skały. A przecież łamliwi jesteśmy jak szkło, jak długo nie poznamy własnego serca. Kto pozna własne serce, ten nie ufa już sobie, jakiekolwiek byłby wieku i stanu. Dopiero taki jest silny – ale zaufaniem w Bożą moc.

Przy wejściu do ogrodu pozostawił Pan ośmiu Apostołów, zachęcając ich do modlitwy, by nie wpadli w pokusę. Tylko Piotra, Jana i Jakuba wziął ze sobą nieco na ubocze. Już w ich obecności rozpoczęła się Jego wewnętrzna męka. Oddalił się więc od nich z ponownym wezwaniem do modlitwy i poszedł głębiej w ogród (Mt. 26, 37-39; Mk. 14, 33-35; Łk. 22, 41).

Rozważmy różnorakie cierpienia Chrystusa na Górze Oliwnej oraz ich przyczyny.

(Śladami Męki Pana, Duchowe cierpienia Chrystusa w Ogrójcu, s. 23-24)

Brak komentarzy: