sobota, 21 lutego 2015

Parokrotny powrót Chrystusa do swych Apostołów

Chrystus modlił się podczas swych cierpień, dobrowolnie na siebie przyjętych. Im boleśniejsze się one stawały, tym więcej usiłował zwalczyć w sobie trwogę. Ale też tym wytrwalsza stawała się jego modlitwa. Wszystko to uczynił dla naszej nauki.

Musimy walczyć i modlić się, aby opanować nasze nieujarzmione namiętności. Jednak w walce nie możemy jedynie od siebie samych spodziewać się zwycięstwa. Musimy przez modlitwę zwrócić się do Boga po pomoc. Sama łaska Boża nawet nie doprowadzi nas do celu. Musimy z łaską współpracować osobiście. Nasza walka i modlitwa musi być tym żarliwsza, im więcej biorą w nas górę namiętności.

Ewangeliści Mateusz (26, 40-44), Marek (14, 37-41), Łukasz (22, 45-46) opowiadają, że Chrystus przerywał kilka razy swoją modlitwę i udawał się do swych uczniów. Jest to rzeczywiście zastanawiające. Chrystus gotuje się przecież na śmierć. A więc wydawać by się mogło, że dla naszego przykładu nie powinien był się troszczyć już więcej o świat, ale zająć się jedynie sobą i Bogiem.

Rozważmy więc przyczyny kilkakrotnego powracania Chrystusa do uczniów, rozważmy również wypowiedziane do nich słowa.

(Śladami Męki Pana, Parokrotny powrót Chrystusa do swych uczniów, s. 49)

Brak komentarzy: