Podwójna była przyczyna, skłaniająca Zbawiciela do przerywania modlitwy i nawiedzania swych uczniów.
1. Zbawiciel szuka pociechy w swoim smutku.
Doświadczenie
wykazuje, że duchowa boleść niczym nie potęguje się więcej, jak
zamknięciem jej w sobie. To zamknięcie wtrąciło już wielu w czarną
melancholię i zwątpienie.
Znane jest
również, że nic tak nie podnosi w cierpieniu, nic tak nie pociesza w
smutku, jak zwierzenie się ze swych cierpień przed wiernym przyjacielem.
Szedł
więc Chrystus do apostołów, aby otworzyć przed nimi swe strapione
serce. Zrobił to nie tylko pod wpływem słabości dobrowolnie podjętej,
lecz również i dla naszego pouczenia.
Wolno
więc nam w strapieniach, w smutku i w duchowych wątpliwościach wyżalić
się przed ludźmi, dla zaczerpnięcia pociechy i pokrzepienia
(Śladami Męki Pana, Parokrotny powrót Chrystusa do swych uczniów, s. 49-50)
Błagam Cię, najsłodszy Panie, Jezu Chryste, niechaj Męka Twoja będzie mi mocą, która usilnia, wspomaga i broni, Rany Twoje niech mi będą napojem i pokarmem, którymi niech się posilam, napawam i rozkoszuję. Pokropienie Krwią Twoją niechaj zmyje wszystkie grzechy moje. Niech mi będzie śmierć Twoja życiem bez końca, krzyż Twój chwałą wieczną. To wszystko niechaj będzie pokrzepieniem, rozradowaniem, uzdrowieniem i słodyczą serca mego. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz