sobota, 14 marca 2015

Cuda na dowód Jego Boskiej miłości (1)

Podwójny cud zdziałał Chrystus w tym celu. Jednym chciał przekonać o swej miłości, jaką ma do swych przyjaciół - drugich o swej miłości, jaką ma do swych wrogów,

1. Dobro swych uczniów leżało przede wszystkim na sercu Boskiemu Zbawicielowi. Słusznie obawiał się niebezpieczeństwa dla ich stałości w wierze na wypadek, gdyby ich pojmano - jak to bez wątpienia zamierzali wrogowie Chrystusa.

Dlatego rzekł Zbawiciel: "Jeśli tedy Mnie szukacie, dopuście tym odejść". Tymi słowami rozporządził Zbawiciel losem uczniów i sprawił, że zostawiono ich w spokoju. Nawet Piotra nie śmieli podchwycić, mimo że ten przez zranienie Malchusa, w najwyższym stopniu rozgniewał arcykapłanów i ich towarzyszy. Związane mieli ręce. Tak wypełniły się słowa Chrystusa: "Tych, których mi dałeś, strzegłem; i żaden z nich nie zginął, jeno syn zatracenia" (Jan 17,12).

Wprawdzie niezadługo popełnił Piotr wielki grzech. Nie było to skutkiem pojmania, ale jego własna wina.

"Pozwólcie tym odejść". Tak powinniśmy mówić w trudnościach i dolegliwościach - a nie usiłować zrzucić z siebie całego ciężaru, a zwalić go na cudze barki.

(Śladami Męki Pana, Pojmanie Zbawiciela, s. 71-72)

Brak komentarzy: