środa, 18 marca 2015

Cuda na dowód Jego Boskiej miłości (2)

2. Dla przekonania wrogów o swej niewinności zdziałał Chrystus drugi cud. Po ostatnich słowach Zbawiciela, pochwycili Go wrogowie w swe ręcę.

Jeden z nich się odznaczył. Szczególnie bezczelnie targał Zbawicielem. Był to Malchus, żołnierz najwyższego kapłana Kajfasza. Chciał on założyć pęta Zbawicielowi, aby zasłużyć na wyróżnienie swego chlebodawcy.

Apostołom było już tego za wiele. Wszyscy jednogłośnie zawołali: "Panie, czy mamy bić mieczem?"
Piotr zaś, nie czekając na odpowiedź, wyciągnął swój miecz i ciął nerwowym ruchem. Chybił.
Nie mierzył Piotr w ucho, ponieważ uderzając prawą ręką, a mając Malchusa naprzeciw siebie, musiałby trafić w lewe ucho, a nie w prawe. Piotr chciał Malchusowi głowę rozpłatać. Miecz ześliznął się po hełmie i obciął mu prawe ucho. Dlatego też zamierzył się powtórnie. Drugi uczeń zdradzał też wyraźnią chęć użycia swego miecza. Ale Jezus zawołął: "Zaniechajcie tymczasem!" Dotknął ucha Malchusowego i uzdrowił je.

Oto zemsta Chrystusa na swych wrogach. Następnie zwrócił się do Piotra, nakazał mu schować miecz do pochwy i napomniał go. Kto mieczem wojuje, oczywiście bez prawowitego nakazu, tez zasługuje na to, by i od miecza zginął. Świętym oburzeniem zapłonął na Piotra o to, że chciał go powstrzymać od wypełnienia Pisma św., i od wypicia ofiarowanego mu przez Ojca kielicha cierpień. Zresztą zbyteczna była nawet pomoc Piotra wobec tego, że na usługi Zbawiciela stanąć by mogło w każdej chwili ponad dwadzieścia legionów aniołów.

(Śladami Męki Pana, Pojmanie Zbawiciela, s. 72-73)

Brak komentarzy: