niedziela, 7 kwietnia 2019

Proces przeciwko Chrystusowi u Kajfasza

W tym czasie, gdy Zbawiciel stał przed Annaszem, zebrali się u Kajfasza członkowie Najwyższej Rady. Kajfasz był bowiem onego roku najwyższym kapłanem. Godność tę piastował już podczas całej działalności publicznej Chrystusa. Po śmierci Jezusa następca Piłata złożył go z urzędu. Kajfasz miał podobno ze zgryzoty popełnić samobójstwo.

Zwoływać trybunał sądowy mógł wyłącznie tylko rzymski namiestnik.
"Był to tylko pozór sądu - mówi św. Chryzostom (In Math. hom. 84, n. 2. MG. 58, 754) - w rzeczywistości był to napad zbójecki". Gdzieżby na świecie ścierpiano, żeby ktoś w swej własnej sprawie występował jako sędzia? Gdzież jest sądowa bezstronność, skoro sędzia jest zarazem oskarżycielem?

Przed takim trybunałem stanął Jezus. Przed tym zgromadzeniem, któremu żadne inne nie dorównywało w zewnętrznym blasku świętości. Ono przecież największą cieszyło się powagą, powagą samego Boga. Ono było zarazem najwyższą wyrocznią narodu żydowskiego, bo wyroki jego miały moc obowiązującą w sumieniu i nieodwołalną. Stanął Chrystus przed tym trybunałem, w którym - jak się chlubiono - zasiada sama sprawiedliwość. Rządził się ten sąd zasadniczymi wskazówkami pierwotnego, starodawnego prawa Mojżesza, i dlatego wywodził się od prawodawcy całego ludu izraelskiego. Do niego należeli niegdyś ludzie tej miary, co prorocy: Aggeusz, Zachariasz, Malachiasz, - co najwięksi przyjaciele Boga, jak np, Esra. Przed tym najwyższym sądem stanął Jezus Chrystus.

Jezus Chrystus, który miał uzupełnić to stare prawo. On miał spełnić przepowiednie wszystkich proroków i nadzieje wszystkich sprawiedliwych. Ale stanął - jako oskarżony. On, Syn Ojca przedwiecznego, Sędzia wszystkich - żywych i umarłych, staje oto, aby być sądzony i aby otrzymać wyrok śmierci.

Przysłuchajmy się tej rozprawie sądowej. Niech nas przejmie zdumienie i zgroza, gdy przestąpimy próg domu Kajfasza - to rzekome siedlisko sprawiedliwości. Idźmy tam za Zbawicielem. Dla jego pociechy i dla naszej nauki (Mt. 26, 59-68; Mk. 14, 53-65; Łk. 22, 63-71).

Rozważmy dzisiaj: zeznania świadków, skazanie oskarżonego i bezprawne poniewieranie skazańcem.

(Śladami Męki Pana, Proces przeciwko Chrystusowi u Kajfasza, s. 87-88)

Brak komentarzy: