W tym
czasie, gdy Zbawiciel stał przed Annaszem, zebrali się u Kajfasza
członkowie Najwyższej Rady. Kajfasz był bowiem onego roku najwyższym
kapłanem. Godność tę piastował już podczas całej działalności publicznej
Chrystusa. Po śmierci Jezusa następca Piłata złożył go z urzędu.
Kajfasz miał podobno ze zgryzoty popełnić samobójstwo.
Zwoływać trybunał sądowy mógł wyłącznie tylko rzymski namiestnik.
"Był
to tylko pozór sądu - mówi św. Chryzostom (In Math. hom. 84, n. 2. MG.
58, 754) - w rzeczywistości był to napad zbójecki". Gdzieżby na świecie
ścierpiano, żeby ktoś w swej własnej sprawie występował jako sędzia?
Gdzież jest sądowa bezstronność, skoro sędzia jest zarazem
oskarżycielem?
Przed takim trybunałem
stanął Jezus. Przed tym zgromadzeniem, któremu żadne inne nie
dorównywało w zewnętrznym blasku świętości. Ono przecież największą
cieszyło się powagą, powagą samego Boga. Ono było zarazem najwyższą
wyrocznią narodu żydowskiego, bo wyroki jego miały moc obowiązującą w
sumieniu i nieodwołalną. Stanął Chrystus przed tym trybunałem, w którym -
jak się chlubiono - zasiada sama sprawiedliwość. Rządził się ten sąd
zasadniczymi wskazówkami pierwotnego, starodawnego prawa Mojżesza, i
dlatego wywodził się od prawodawcy całego ludu izraelskiego. Do niego
należeli niegdyś ludzie tej miary, co prorocy: Aggeusz, Zachariasz,
Malachiasz, - co najwięksi przyjaciele Boga, jak np, Esra. Przed tym
najwyższym sądem stanął Jezus Chrystus.
Jezus Chrystus,
który miał uzupełnić to stare prawo. On miał spełnić przepowiednie
wszystkich proroków i nadzieje wszystkich sprawiedliwych. Ale stanął -
jako oskarżony. On, Syn Ojca przedwiecznego, Sędzia wszystkich - żywych i
umarłych, staje oto, aby być sądzony i aby otrzymać wyrok śmierci.
Przysłuchajmy
się tej rozprawie sądowej. Niech nas przejmie zdumienie i zgroza, gdy
przestąpimy próg domu Kajfasza - to rzekome siedlisko sprawiedliwości.
Idźmy tam za Zbawicielem. Dla jego pociechy i dla naszej nauki (Mt. 26,
59-68; Mk. 14, 53-65; Łk. 22, 63-71).
Rozważmy dzisiaj: zeznania świadków, skazanie oskarżonego i bezprawne poniewieranie skazańcem.
(Śladami Męki Pana, Proces przeciwko Chrystusowi u Kajfasza, s. 87-88)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz