wtorek, 2 kwietnia 2019

Wstępne przesłuchanie u Annasza (1)

Annasz nie miał żadnego prawa wszczynać dochodzenia. Był najwyższym kapłanem, ale poza służbą. To jednak obchodziło go mało. Zależało mu na tym, by z zeznań Zbawiciela wyłowić punkty oparcia do ułożenia skargi i do wszczęcia regularnego procesu.

1. Najpierw zapytał Zbawiciela o jego uczniów. Ilu ich było? Dlaczego wybrał właśnie tylu apostołów, ilu było patriarchów - i tylu apostołów, ilu jest członków starszyzny? Dlaczego powołał do siebie niewykształconych, nieuczonych ludzi z prostego gminu? Czy nie związał ich jakimś tajemniczymi przysięgami, podobnie jak to czynią dzisiejsi wolnomularze? Jaki cel chce osiągnąć przez wędrowny tryb życia? Czy nie polityczny? Nie musiały to być dobre cele, gdyż w takim razie nie byliby go uczniowie opuścili. Na pewno doszli do przekonania, że niesłusznie podaje się za Mesjasza, że jest oszustem.

2.Również i o naukę wypytywał Annasz Zbawiciela. W jakiej szkole rabinistycznej pobierał wykształcenie? Którym kierunkom myśli, ogłaszanych przez uczonych w piśmie, hołduje? Czy w ogóle otrzymał prawo do nauczania i od kogo?

Kto bowiem wśród żydów chciał uczyć publicznie o prawie i prawdach wiary, musiał wpierw postarać się o prawo do nauczania od któregoś z zatwierdzonych nauczycieli, udzielanego przez obrzęd włożenia rąk na "posłanych". Dlatego Zbawiciel obok bezpośredniego Boskiego posłannictwa, powoływał się w ciągu swej działalności na świadectwo Jana Chrzciciela (Jan 5, 33).

Odpowiedź więc Chrystusa miała go samego napiętnować, jako gardzącego prawem Mojżeszowym, albo przynajmniej musiała go narazić jednej z wielu partii. Cokolwiek by oskarżony powiedział - myślał Annasz - zawsze zaszkodzi samemu sobie.


(Śladami Męki Pana, Dalsze zdarzenia po pojmaniu, s. 82-83)

Brak komentarzy: